Tłumaczenie i korekta z oryginału: Ewelina Baj
Atmosfera panująca w fabryce Boliden Odda daleka jest od spokojnej.
Wypadek miał miejsce 12. września w związku z coroczną, rutynową konserwacją w zakładzie przetwarzania cynku Boliden Odda w regionie Vestland. Pracownicy narażeni na ekspozycję na rtęć trafili do szpitala Haukeland. Ekspozycja na rtęć może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, w tym uszkodzenia płuc.
Wiadomym jest, że istnieje ryzyko ekspozycji na rtęć podczas pracy w określonych częściach zakładu.
Do pracy wykorzystano pracowników z firm zewnętrznych.
Niepokój wśród pracowników
Wśród zagranicznych pracowników Oddy są duże grupy z krajów takich jak Portugalia, Hiszpania i Polska. Wielu polskich pracowników skontaktowało się z Fellesforbundet (Federacja Związków Zawodowych) w poszukiwaniu pomocy i informacji.
Doświadczony pracownik z Polski, który pracował w Odda podczas kilku rotacji, opowiada o niepewności związanej z pracą w Budynku 308, gdzie obowiązują specjalne przepisy bezpieczeństwa zastosowane w celu unikania ekspozycji na kadm.
Mężczyzna nie chce, aby jego nazwisko zostało opublikowane z obawy przed działaniami odwetowymi. Pracuje dla jednego z podwykonawców Bolidenu.
Pracownik otrzymał wyraźne instrukcje, aby nigdy nie jeść ani nie pić wewnątrz tego budynku, a także, że pracownicy wykonujący tam zadania muszą natychmiast opuścić budynek po ich zakończeniu. Mimo wdrożonych działań on i jego koledzy odczuwali niepokój.
Uważają, że zleceniodawca nie zadbał o dostęp do odpowiedniego sprzętu ochronnego, który umożliwiałby im bezpieczną pracę wewnątrz budynku.
Pracownik opowiedział, że kiedy wrócił do Oddy na nową rotację po wypadku we wrześniu, rutyny informacyjne i procedury zostały zaostrzone. Powiedział, że cieszył się z tego, ale pytając o przyczyny tych działań, nie uzyskał konkretnych odpowiedzi.
Trzy różne kontrole
13. września, dzień po wypadku z rtęcią, doszło z kolei do kolejnego wypadku: upadku z poważnym urazem.
Inspekcja Pracy została powiadomiona o obu zdarzeniach i rozpoczęła dwie kontrole. Sprawy zostały również zgłoszone policji. Dodatkowo, Dyrekcja ds. Bezpieczeństwa Społecznego i Ochrony Cywilnej zapowiedziała kontrolę w Boliden Odda.
Kjersti Marie Gjerd, kierowniczka sekcji w Inspekcji Pracy, potwierdza, że obecnie prowadzone są dwie sprawy kontrolne po wydarzeniach w Boliden Odda we wrześniu.
– Zdarzenie, które badamy 12. września, to wypadek, w którym pracownicy mieli podwyższone wartości rtęci i ołowiu – mówi Gjerd.
Drugie zdarzenie to upadek z poważnym złamaniem. Tematy kontroli obejmują użycie sprzętu ochronnego i szkolenie pracowników. Jednak Gjerd mówi, że jest za wcześnie, aby wypowiadać się na temat ustaleń kontroli.
W przypadku wypadków z poważnymi obrażeniami firma ma podwójny obowiązek zgłoszenia, co oznacza, że zarówno policja, jak i Inspekcja Pracy są powiadamiane.
– Zadaniem Inspekcji Pracy jest ustalenie, co poszło nie tak, w celu zapewnienia, że firma wprowadzi środki zapobiegające powtórzeniu się takiej sytuacji. Zadaniem policji jest zbadanie, czy doszło do czynu karalnego. Role są więc różne – mówi Gjerd.
– Ile czasu zajmuje badanie takich spraw?
– Trudno powiedzieć, zależy to m.in. od ilości innych spraw w naszym rejonie. Oczekujemy, że raport będzie gotowy w ciągu kilku tygodni.
Policja również potwierdza, że zajmuje się sprawą. Jednak prokurator Trygve Ritland z Komendy Wojewódzkiej Policji w Vest nie chce w tej chwili wdawać się w szczegóły.
– Te sprawy są również badane przez Inspekcję Pracy. Z zainteresowaniem będziemy śledzić jej ustalenia. Jest za wcześnie, aby wypowiadać się na temat działań policji – mówi.
Pogorszenie stanu zdrowia podczas powrotu do domu
Polak, Krzysztof Lis rozpoczął pracę w Odda w marcu 2023 roku, pracując na zmiany w Boliden u podwykonawcy – Stillasgruppen. Opowiada o pracy, którą lubił, pracując trzy tygodnie w Oddzie, z dwutygodniowymi przerwami w Polsce.
Po kilku tygodniach w Oddzie, wyjechał do Polski i poczuł się źle podczas podróży powrotnej.
– W lustrze zobaczyłem, że moja twarz była opuchnięta. Gdy wylądowaliśmy w Gdańsku, czekała nas długa podróż samochodem do domu, a mój stan się pogarszał. Miałem trudności z oddychaniem – opowiada Lis.
Pokazuje zdjęcia zrobione podczas podróży i w szpitalu. Jego twarz jest wyraźnie opuchnięta.
Podczas kolejnej rotacji w Oddzie poczuł się źle i skorzystał z tzw. urlopu na żądanie. Gdy wrócił, poprosił o inne zadania i zostały mu one przydzielone.
Krzysztof Lis opowiada swoją historię, będąc z powrotem w Polsce. Właśnie otrzymał e-mail od Stillasgruppen. Wynika z niego, że stracił pracę.
– Byłem zaskoczony. To była bardzo zdecydowana reakcja.
– Co się stało?
– Jak pamiętam, pod koniec zmiany kilku pracowników spędziło chwilę w kantynie, po tym jak wykonaliśmy nasze zadania. Zostaliśmy upomnieni i poinformowani, że musimy pozostać na posterunku do końca zmiany. Powiedzieliśmy „ok” i myśleliśmy, że sytuacja została wyjaśniona – opowiada Lis.
Ludzie muszą być bezpieczni
Lis jest jednym z wielu polskojęzycznych pracowników w Odda, którzy skontaktowali się z organizatorką związków zawodowych Justyną Marciniak z Fellesforbundet, szukając pomocy.
– To dziwne, że traci się pracę za coś takiego – tak Marciniak komentuje zwolnienie Lisa.
– Jest przecież sygnalistą. Lis zgłosił swoje obawy dotyczące BHP przez związek zawodowy. A potem dostaje wypowiedzenie z pracy. Jest to zupełnie nieadekwatna reakcja. Czy sygnalistom nie przysługuje ochrona? – pyta Marciniak.
Justyna Marciniak należy do oddziału 600 Fellesforbundet w Oslo, ale niektórzy z kontaktujących się z nią pracowników pochodzą z innych oddziałów i dzwonią do niej z uwagi na znajomość języka.
– Dobrze, że sprawy są badane i są prowadzone dochodzenia. Najważniejsze jest jednak nie szukanie winnych, ale dobre procedury, ich przestrzeganie i bezpieczeństwo pracowników – mówi.
– Jak dużym wyzwaniem jest język w pracy związanej z BHP na takim miejscu pracy?
– To wyzwanie, gdy tworzy się miejsce pracy z wieloma narodowościami, ale można to rozwiązać dobrą komunikacją. Problemem w tych przypadkach jest to, że zagraniczni pracownicy zatrudnieni przez dostawców mogą czuć się bardzo narażeni. Jeśli ludzie nie są pewni swoich praw, boją się zgłaszać problemy – mówi.
Brak komentarza na temat zwolnienia
– Nie wiem o żadnych wypadkach przy pracy w Oddzie, które dotyczyłyby naszych ludzi w ostatnich miesiącach – mówi Brian Sjøen, dyrektor zarządzający Stillasgruppen.
Wie o wycieku gazu w Boliden. Jako dostawca na obiekcie, Stillasgruppen i inne firmy są informowane o poważnych incydentach.
Sjøen zapewnia, że ma pewność co do przestrzegania procedur bezpieczeństwa.
– Wszyscy pracujący tam, niezależnie od tego, czy są Polakami, Hiszpanami czy Portugalczykami, muszą przejść kursy i szkolenia aby wejść na teren zakładu. Osoba wchodząca do hali musi mieć pozwolenie na pracę od operatora, co oznacza, że musi być przeszkolona. Na miejscu jest dobre oznakowanie informujące o wymaganym sprzęcie. Nikt nie może tam pracować bez wiedzy o tym – mówi Sjøen.
Nie komentuje zwolnienia Krzysztofa Lisa.
– W kwestii spraw personalnych nie wypowiadamy się na temat poszczególnych przypadków.
Więcej pracy nad komunikacją
Fabryka Boliden Odda, będąca ikoną w norweskiej historii przemysłu, planuje niemal podwoić swoją zdolność produkcyjną.
Inwestycje warte ponad miliard euro mają zapewnić realizację tego celu przy jednoczesnym zmniejszeniu emisji. Projekt jest jednym z największych przedsięwzięć przemysłowych na norweskim lądzie od czasów powojennych.
Rozbudowa odbywa się równolegle z działalnością istniejącego zakładu.
– Traktujemy wszystkie takie zdarzenia bardzo poważnie. Oprócz dochodzenia Inspekcji Pracy, przeprowadziliśmy również wewnętrzne śledztwo. Nie chcemy komentować szczegółów sprawy podczas trwania dochodzenia. Czekamy na ich wnioski i weźmiemy je poważnie pod uwagę. Wydarzenie to było związane z zatrzymaniem konserwacyjnym i specjalistyczną pracą – mówi Helene Seim, dyrektor zarządzająca Boliden Odda.
Seim mówi, że zawsze skupiają się na unikaniu ekspozycji pracowników.
– Prowadzimy duży projekt rozbudowy, jednocześnie utrzymując pełną produkcję cynku. Mamy wielu pracowników, którzy są po raz pierwszy na zakładzie przetwarzania cynku i po wydarzeniu podczas zatrzymania procesu wzrasta zainteresowanie szczególnie wśród załogi, która nas wcześniej nie znała. To naturalne, że pytają o więcej informacji na temat substancji i metali, które obsługujemy w Boliden Odda – mówi Helene Seim.
Po wypadku firma bardziej skupiła się na komunikacji i przepływie informacji dotyczących znanych zagrożeń w działalności.
Potwierdza również, że firma miała poważny wypadek upadku. Zdarzył się dzień po tym, jak dziewięciu pracowników trafiło do szpitala z zatruciem metalami ciężkimi.
– Tak, we wrześniu doszło do wypadku. Pracownik wszedł na drabinę, która się zapadła, co doprowadziło do upadku z wysokości i obrażeń. Nowo zainstalowana drabina miała wadę konstrukcyjną i kontynuujemy sprawę z dostawcą. Dostawca powziął czynności, aby ustalić, co się stało.
Wprowadzone środki
Podwykonawca BKS Industri AS zatrudniał ośmiu z dziewięciu pracowników narażonych na ekspozycję na rtęć i ołów.
– To zdarzenie jest teraz badane przez Inspekcję Pracy i nie chcemy wypowiadać się na ten temat przed zakończeniem raportu – mówi Trygve Kjerpeseth, dyrektor zarządzający BKS Industrier.
Dodaje, że firma wprowadziła to, co nazywa natychmiastowymi i kompensacyjnymi środkami, ale na razie nie podaje szczegółów, na czym one polegają.
Czy potrzebujesz porozmawiać po polsku w sprawach związanych z łamaniem praw pracowniczych?
Skontaktuj się z Justyną Marciniak
Fellesforbundet, oddz. 600
Telefon +47 91791195
justyna.marciniak@bygningsarbeider.no
Tekst został opublikowany 07.11.2024 na łamach magazynu FriFagbevegelse (Magazyn dla uzwiązkowionych)
Jeden komentarz
Co tu dużo mówić 🙂 :
-Brak gasmeterów
-brak odpowiednich maseczek
-brak alarmu ( np. gdy zerwało dach usłyszeliśmy „Ludzie Uciekajcie”)
-brak ubiorów zabezpieczających przed kwasami ( które robiąc na fabryce w kąpały na ludzi a czasem wyżerały dziury w ubiorze- a z rozmowy z panią z tamtejszego Bolidenowskiego BHP wynikało ,że nie trzeba)
– przymuszanie do pracy bez maseczek w zbiornikach nie wypłakanych po czyszczeniu szkłem budowlanym , oczywiście latającym dookoła razem z rdzą
– okazywało się , że formami którzy załatwiają dziwnym sposobem pozwolenie na pracę w danym rejonie nie byli nawet u ludzi którzy dają te pozwolenie i np. Przy zbiorniku z wybuchowym materiałem
Itd itp
A wiem to bo pracowałem tam ponad rok i sam tego doświadczyłem !! Pozdrowienia dla pana Lisa!!