Współpraca: Michał Kawalec
W Norwegii mieszka ponad 120 000 Polaków, co czyni nas najliczniejszą mniejszością narodową w tym kraju.
Jednym z funkcjonujących przekonań o Polakach jest to, że przyjeżdżamy tu tylko do pracy, najczęściej na budowach lub do sprzątania, po czym wracamy z zarobionymi pieniędzmi do Polski. Nie jest to jednak takie oczywiste, ponieważ coraz częściej decydujemy się zostać za granicą na stałe, sprowadzamy tu swoje rodziny i rozpoczynamy nowe życie na norweskiej ziemi.
Przeprowadzka to wielkie wyzwanie, z którym łączy się wiele zmian dotykających zarówno dorosłych jak i dzieci. I tak jak nad niektórymi z nich można szybko przejść do porządku dziennego, tak przeniesienie z polskiego systemu edukacji do norweskiego może ucznia, a nawet rodzica zszokować.
Norweska szkoła
– Ja również mogłem się o tym przekonać, kiedy rozpocząłem w 2015 roku naukę w ungdomsskole (gimnazjum), dlatego chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami – opowiada Michał Kawalec, dziś student dziennikarstwa, który po przyjeździe do Norwegii znalazł się w velkomsklasse w Vestby ungdomsskole (gmina niedaleko Oslo). – Była to klasa stworzona specjalnie dla dzieci imigrantów, którzy dopiero przyjechali do Norwegii i nie znali języka. Razem ze mną uczyli się w niej inni Polacy oraz m.in. Afgańczycy, Węgrzy, Litwini. Na początku mieliśmy zajęcia tylko dotyczące nauki języka norweskiego, a dopiero z czasem poszerzono materiał o dodatkowe przedmioty.
W klasie Michała każda grupa narodowościowa miała swojego tłumacza, który wspierał w procesie adaptacji i pomagał poczuć się uczniom bezpiecznie. Z nim jednak komunikacja odbywała się głównie w języku polskim, co nie było korzystne dla postępów w nauce norweskiego.
Przyjęcie lub wprowadzenie zagranicznych uczniów do norweskiego systemu edukacji zależy w głównej mierze od gminy i jej zasobów. W Kristiansand taką funkcję pełni Mottakksskolen na Lundzie. To tu dzieci i młodzież (uchodźcy, azylanci, imigranci), zanim przejdą do norweskiej szkoły, uczą się języka i zapoznają z panującymi regułami i kodami społecznymi. Nauka w tej szkole trwa maksymalnie dwa lata, później uczeń przenosi się do szkoły rejonowej. W szkołach podstawowych gminy Kristiansand uczy się około 1400 uczniów z ponad 30 krajów. Odpowiada to około 15% wszystkich uczniów. Zgodnie z Ustawą o edukacji uczniowie mniejszości narodowych mają możliwość specjalnego trybu nauki języka norweskiego. Około 850 uczniów przechodzi kursy języka norweskiego, a około 450 uczniów przechodzi dwujęzyczne szkolenie zawodowe.
Dla wielu z nich jest to pierwsze spotkanie z różnorodnością kulturową, z systemem, w którym brak hierarchii, w którym każdego traktuje się z jednakowym szacunkiem i każdemu oddaje się głos.

– Chyba najbardziej zaskoczył mnie koleżeński stosunek nauczycieli wobec uczniów. Ale nie tylko to – opowiada Michał. – Pierwszy dzień polskiej szkoły jest uroczysty, odbywają się apele, celebrowane jest rozpoczęcie nowego roku szkolnego. W Norwegii zaś ten dzień oznacza również pierwsze zajęcia zgodne z planem lekcji. Nie ma tej poważnej atmosfery jaka panuje w Polsce, nie ma apeli, nie trzeba się też elegancko ubierać itp. Jeden z moich klasowych kolegów, który zasugerował się polskim rozpoczęciem roku szkolnego, nie przyszedł tego dnia do nowej szkoły i wkrótce potem groziło mu usunięcie z listy uczniów.
W Norwegii obowiązuje zasada fraværsgrense, dotycząca uczniów szkół ponadgimnazjalnych i mająca na celu zmotywowanie ich do wytrwałości i nie wagarowania. Fraværsgrense to po prostu nieusprawiedliwione nieobecności, których zbyt duża ilość może sprawić, że uczeń nie przejdzie do następnej klasy. Za posiadanie większej ilości nieusprawiedliwionych dni grozić może nawet dyscyplinarne usunięcie z placówki. Aby uznano uczniowi usprawiedliwienie (np. z powodu wizyty u lekarza) należy pokazać notatkę z podpisem lekarza, który potwierdza, że uczeń był u niego na wizycie, a nie na wagarach. W przypadku takiej notatki najważniejszy jest zawsze podpis lekarza, bez niego nauczyciel i tak nie uzna usprawiedliwienia.
Ucz się i baw
Ogromną różnicę między polskim a norweskim system widać także w prowadzeniu lekcji i w życiu codziennym szkoły.

– Tu nauczyciel jest bardziej jak kolega – kontynuuje Michał. – Uczniowie zwracają się do niego po imieniu. Kiedy jest przerwa to mamy prawo wyjść od razu, nikt nie ma problemu z tym, że ktoś wyciągnie butelkę wody na lekcji i się napije (w mojej polskiej szkole nauczyciele powtarzali, że miałem od tego przerwę). W Polsce wymaga się zarówno od uczniów i nauczycieli, by punktualnie przychodzili na zajęcia. W kraju wikingów spóźnialscy uczniowie i nauczyciele to chleb powszedni. Mam wrażenie, że w polskiej szkole panuje jednak większa dyscyplina. Każdy zna swoje miejsce w szeregu i wie, na co ewentualnie może sobie pozwolić.
Nauczyciele w Norwegii mają dość dużą możliwość organizowania nauczania na różne sposoby. Często przedkładają społeczny aspekt edukacji ponad formalny. Zdecydowanie ważniejsze od faktów są umiejętności pracy w grupie czy nawiązywania relacji. Nauczyciel ma być bardziej przewodnikiem, kimś, kto doradza, wskazuje kierunek rozwoju niż wychowawcą. Oceny wystawiane są dopiero w 8 klasie, a uczniowie raczej nie mają zadawanych prac domowych, choć oczywiście zależy to głównie od szkoły i od nauczyciela.
Doceniaj i chwal
– Główną zasadą jest to, żeby młodsze dzieci nie spędzały nad lekcjami więcej niż 30 minut dziennie. – mówi Anna Szyc, pracująca na co dzień w szkole podstawowej jako asystentka. – Dzieci otrzymują co tydzień plan tego, czego będą się uczyć w szkole i co powinny zrobić w domu (lekseplan). Kiedy sprawdzam lekcje, to w końcowym podsumowaniu doceniam wysiłek ucznia, a nie wytykam mu błędów. Moim zadaniem jest zauważać potencjał ucznia, motywować go pozytywnie, a nie krytykować, co też może wydawać się dziwnym dla polskich rodziców, nieprzyzwyczajonych do tego, że szkoła ma wzmacniać w budowaniu pozytywnego obrazu siebie. Nauka w gimnazjum wygląda już bardziej podobnie do tej znanej z polskiej szkoły – są oceny i więcej oczekiwań w stosunku do uczniów.
Norwegia jest krajem, w którym nakład finansowy na edukację jest ponad przeciętną.

rodzaju finansowania. 2017. Źródło: Raport Facts about education in Norway 2021.
Od 2015 roku można zauważyć wzrost liczby nauczycieli ze specjalizacją (głównie z matematyki, języka norweskiego i angielskiego). Jednak, według Kommunal sektor 33% nowo wykwalifikowanych nauczycieli w Norwegii rezygnuje z pracy w ciągu pierwszych pięciu lat z powodu przeciążenia pracą administracyjną, braku wsparcia ze strony dyrekcji placówki oraz braku superwizji. Jedną z konsekwencji tego jest brak nauczycieli i zapotrzebowanie na personel zastępczy (vikar).
– Nie zauważyłam u nas w szkole, by nowi nauczyciele rezygnowali z pracy po jej rozpoczęciu, ale być może jest tak w innych szkołach. – mówi Anna. – Nauczyciele mają raczej dużą swobodę w planowaniu swoich zajęć, a lekcje dopasowywane są do planu dnia. U nas na przykład pierwsza lekcja trwa od 8.30 do 10.00, dopiero po niej dzieci mają pierwszą przerwę. Niedawno weszła w życie ustawa mówiąca o tym, że nauczanie powinno być interdyscyplinarne (tverrfaglig undervisning), to też sprawia, że plan lekcji nie jest sztywny. Takie podejście polega na zrozumieniu, że uczniowie uczą się w oparciu o własne doświadczenie i informacje przez siebie zdobyte.
– Czy norwescy nauczyciele są inspirujący? – zastanawia się Michał – Są dwa typy wykładowców, pewnie tak jak i w Polsce. Jedni z teoriami i poglądami sprzed kilkudziesięciu lat i tacy, którzy zachęcają do zgłębiania wiedzy. To co mnie najbardziej zaskoczyło, to cenzura wypowiedzi zwłaszcza na tematy społeczno-polityczne. Wynika to w dużej mierze z kultury samych Norwegów, którzy tak jak inne narody germańskie są prawie bezgranicznie wierni swojemu rządowi. W naszych zaś żyłach płynie słowiańska krew, nosimy w sobie chęć buntu i posiadania swojego, często innego zdania niż przedstawiciele systemu. W norweskiej szkole cenzura jest widoczna na przedmiotach typu Historia czy WOS, gdzie przedstawiana jest tylko jedna narracja. Tutaj na szczęście z pomocą przychodzi naturalna ciekawość młodych Norwegów, którzy bardzo chętnie pytają osoby mające inne zdanie niż oficjalna rządowa narracja.
– Jeśli chodzi o poziom nauczania to jest słabszy niż w Polsce – uważa Marta, której córka kilka lat temu rozpoczęła naukę w jednym z gimnazjów w Kristiansand. – Najpierw była w Mottaksskole, ale ponieważ dość szybko nauczyła się języka, po pół roku została przeniesiona do szkoły rejonowej. Córce szkoła podobała się bardzo, aczkolwiek odczuła brak dyscypliny, nauki, no i dość trudno było jej nawiązać przyjaźnie. Była ambitną dziewczyną, wzorową uczennicą w Polsce, tu nauczyciele się dziwili, że jest taka poukładana, że miała obowiązki, a ja od niej wymagałam. Po ukończeniu gimnazjum w Norwegii, zdecydowała się wrócić do kraju i tam kontynuować naukę w liceum. Dziś to rozumiem, że przeszła z systemu polskiego, w którym dyscyplina i posłuch u nauczyciela są ważne i tu było jej po prostu trudno się zaadaptować. – kontynuuje Marta. – Trudno jej też było nawiązać przyjaźnie z norweskimi dziećmi, czuła się gorsza, bo nie miałyśmy takiego standardu życia jak jej znajomi. Bonusem jest to, że nauczyła się języka, kontynuuje jego naukę w Polsce i wiąże swoją przyszłość ze skandynawistyką.

Szczęśliwe dzieciństwo
W badaniu PISA 2018 przeprowadzonym przez Instytutu Badań Edukacyjnych polscy piętnastolatkowie w rozumieniu czytanego tekstu, rozumowaniu matematycznym i nauk przyrodniczych, lokują się powyżej średniej dla krajów OECD. Tym samym polska edukacja znajduje się w światowej czołówce. Z badań przeprowadzonych przez UNICEF Polska wynika, że co dziesiąte polskie dziecko jest nieszczęśliwe, najczęściej z powodu szkoły. Wymagający nauczyciele, złe oceny czy zbyt dużo nauki wpływają na samopoczucie i samoocenę dzieci i młodzieży, które mają również problem z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami. Alarmujące jest także to, jak wiele dzieci mówiło o łamaniu ich praw i o braku szacunku ze strony dorosłych.
– To nauczycielom zależy na tym, aby uczniowie byli szczęśliwi – wyjaśnia Anna. – Norweski system edukacji jest skonstruowany w taki sposób, by dzieci mogły nauczyć się później tego, czego nie zdołały przyswoić sobie w szkole. Najważniejsze jest budowanie pozytywnego obrazu siebie, to by były zadowolone i traktowane indywidualnie, z szacunkiem. Od przedszkola właściwie dzieci wychowywane są w poczuciu, że są widziane i słyszane, że mogą decydować, powiedzieć „nie”. Bardzo dużo uwagi zwraca się na to, aby najmłodsi uczniowie mieli czas na zabawę w szkole, bo w końcu dzieciństwo mamy tylko jedno. Polscy rodzice nie są również przyzwyczajeni do indywidualnych rozmów z nauczycielem, które odbywają się dwa razy w roku. Kojarzy się to raczej negatywnie, wielu rodziców niepotrzebnie się stresuje, a te spotkania z nauczycielem nie mają nic wspólnego z wynikami dziecka.
– Najbardziej zaskoczyło mnie, że dzieci nie mają stresu, że nauczyciel liczy się ze zdaniem ucznia. Nie przekazuje tyle wiedzy, ile w polskiej szkole, – dodaje Marta – ale pomaga w rozwiązywaniu problemów. Dziś cenię sobie tę swobodę, brak nacisku, które krytykowałam, gdy moja córka była w szkole. W Polsce dużo się wymaga, dziecko ma dużo obowiązków… właściwie to nie wyobrażam sobie, żeby mój syn urodzony tutaj miał wejść w polski system edukacji.
Warto wiedzieć:
Ministrem Edukacji (Kunnskaps- og integreringsminister) jest Guri Melby (Venstre).
W Agder i Rogaland w 2019 r. zarejestrowano 21,1% studentów szkół wyższych innej narodowości.
Szkoła podstawowa (grunnskole) jest obowiązkowa. Dzieci mieszkające w Norwegii rozpoczynają naukę w wieku 6 lat, szkoła trwa 10 lat. Dzieli się na barneskole (klasy 1-7) oraz ungdomsskole (klasy 8-10). W gminie Kristiansand są 43 zwykłe szkoły podstawowe. Dwanaście z nich to odpowiedniki polskiego gimnazjum, a cztery są kompleksem połączonych szkół – podstawowej (barneskole) i gimnazjum.
Wszystkim uczniom, dla których język norweski lub samski nie są pierwszym językiem, gminy starają się zapewnić zajęcia wyrównawcze oraz nauczanie języka ojczystego. Także w szkole średniej.
Uczniowie klas 1-4 mogą skorzystać również z SFO (skolefritidsordning) – płatnej świetlicy.
Szkoła średnia (videregående skole) jest nieobowiązkowa. Tu młody człowiek może podjąć decyzję o profilu kształcenia – zawodowym (yrkesfaglig utdanningsprogram) lub wyższym (studieforberedende utdanningsprogram). Ponieważ nauka w niej jest wyborem ucznia, dlatego zwraca się taką uwagę na nieobecności (fraværsgrense). Nauka w tej szkole może trwać trzy lub cztery lata, a związane jest to właśnie z wybranym profilem.