W sercu Finnmarku, tam gdzie Morze Norweskie spotyka się z tundrą, maleńka wieś Kokelv walczy o przetrwanie. Po latach wyludniania lokalne władze zdecydowały się na śmiały krok: oferują nowym mieszkańcom darmowe mieszkania. Czy to wystarczy, by odwrócić trend?
Wyludniona wieś, która chce przetrwać
W 2017 roku w Kokelv mieszkało 135 osób. Dziś zaledwie około 80. W ciągu ośmiu lat wieś straciła 41 procent ludności. Wraz z nimi zniknęły dzieci z przedszkola, które stoi puste. W szkolnych ławkach zostało tylko czterech uczniów.
– Czasem można poczuć zniechęcenie, ale jesteśmy bardzo zżytą społecznością, w której naprawdę dużo się dzieje – mówi w rozmowie z NRK Grete Jensstad Svendsen, emerytka i lokalna działaczka Partii Pracy.
To właśnie Svendsen zaproponowała, by puste mieszkania komunalne przekształcić w zachętę dla nowych rodzin.
– Od dawna stoi tu wiele nieużywanych lokali. Myślę, że to może być sytuacja typu „win-win”.
Darmowy dom na nowe życie
Gmina Hammerfest, do której należy Kokelv, przyjęła propozycję. Latem opracowano trzyletni projekt: dwa mieszkania komunalne zostaną udostępnione nowym mieszkańcom.
Warunki są jasne:
- przez pierwszy rok czynsz wynosi zero,
- przez kolejne dwa lata – połowę stawki,
- później obowiązuje już pełna kwota, która obecnie wyniosłaby 9 000 NOK miesięcznie.
Po trzech latach najmu lokatorzy będą mogli kupić mieszkanie po cenie rynkowej.
Oferta skierowana jest głównie do rodzin z małymi dziećmi, choć mogą z niej skorzystać również inni chętni, którzy nie posiadają mieszkania w Hammerfest.
To już było
Pomysł zainspirowany został sukcesem innych. Podobne inicjatywy wprowadzono wcześniej w Kvitsøy (Rogaland) i Beiarn (Nordland).
– To był sukces. Nie tylko przybyło nam mieszkańców, ale też ci, którzy się wprowadzili, wnieśli pozytywny wkład w życie lokalnej społeczności – mówi w rozmowie z NRK burmistrz Beiarn, André Kristoffersen.
Hammerfest liczy, że podobny efekt uda się osiągnąć także w Kokelv.
Pomoc w przeprowadzce i integracji
Nowi mieszkańcy nie zostaną pozostawieni sami sobie. Gmina oferuje im wsparcie w znalezieniu pracy, miejsca w przedszkolu lub szkole, a każdej rodzinie przydzieli lokalnego „opiekuna”, który pomoże w pierwszych tygodniach życia w nowej społeczności.
Oferta obejmuje także pomoc w założeniu firmy lub znalezieniu zatrudnienia w regionie, a Kokelv stawia na rozwój turystyki, rybołówstwa i pracy zdalnej.
Nadzieja wciąż żywa
Choć Kokelv mierzy się z realnym ryzykiem wyludnienia, jego mieszkańcy nie tracą wiary.
– Ci, którzy tu przyjadą, trafią do społeczności o silnym duchu współpracy i dużym zaangażowaniu. Są tu miejsca pracy, bogate łowiska i turystyka. Latem organizujemy festiwal Kokelv Live, który przyciąga ludzi z całego Vest-Finnmark. Wierzę, że uda nam się odwrócić ten trend. Nigdy się nie poddamy – mówi Grete Jensstad Svendsen.
Jesteś zainteresowany mieszkaniem w Koklev? Tutaj możesz złożyć wniosek: https://hammerfest.kommune.no/tjenester/sosialtjenester-og-familie/bolig/provebo-i-kokelv/
Dla Polonii w Norwegii
Dla Polaków mieszkających w Norwegii Kokelv może być ciekawą alternatywą – spokojne miejsce do życia, przyjazna społeczność i konkretne wsparcie na start.
Gmina Hammerfest podkreśla, że poszukuje ludzi gotowych na dłuższy pobyt, z chęcią włączenia się w życie lokalne.
Darmowe mieszkanie to tylko początek – prawdziwą wartością, jak mówią mieszkańcy, jest poczucie wspólnoty i bliskość natury, jakiej nie znajdzie się nigdzie indziej.
Artykuł opracowany przy wsparciu AI.

4 komentarze
kontakt proszę
Tutaj znajdzie Pan link do formularza zgłoszeniowego: https://hammerfest.kommune.no/tjenester/sosialtjenester-og-familie/bolig/provebo-i-kokelv/
Ciekawy ruch, myślę że sama informacja w mediach o takim nietypowym rozwiązaniu to już szansa dla tej wioski. Chociaż wydaje mi się, że trzeba mieć dobrą pracę zdalną, by utrzymać się na takim pięknym „końcu świata”. 🙂 Pomarzyć można.
Tak, rzeczywiście rozwiązanie „out of the box”. Ciekawe, kogo wyłonią w „castingu”. W takich małych społecznościach można wieść całkiem dobre życie. Praca zdalna daje dużo wolności, choć osobiście wybrałabym przy takich możliwościach południową wyspę zamiast północnej wioski. Poznałam jednak wielu ludzi, którzy bardzo cenią sobie północny chłód.