Z fiordów wyłaniają się miasta pełne kontrastów — nowoczesne, a zarazem głęboko zakorzenione w naturze i tradycji. Norweskie metropolie zachwycają architekturą i spokojem życia, oferując jednocześnie bogatą kulturę i niezapomniane krajobrazy.
Oslo – tradycja i współczesność
Atrakcji w mieście nie brakuje. Pałac Królewski, dwuwieżowy Ratusz z czerwonej cegły, w którym co roku odbywa się ceremonia wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla, Teatr Narodowy z piękną fasadą i pomnikiem Henryka Ibsena, Katedra, a przed nią tysiąc żelaznych róż dla upamiętnienia ofiar Breivika z wyspy Utøya i z Oslo…
Duże wrażenie robi gmach Opery Narodowej. Znajduje się tuż przy porcie. Jej zakrzywiona biała fasada wydaje się wynurzać z wody. Budynek został tak zaprojektowany, że po dachu można swobodnie spacerować, a nawet wspiąć się na jego szczyt, skąd rozpościera się panorama miasta i fiordu.
Park Vigelanda


Dla mnie jednak najintensywniejszym wspomnieniem z Oslo pozostanie Park Vigelanda. To szczególne miejsce, stworzone przez norweskiego rzeźbiarza Gustawa Vigelanda. Galeria sztuki na świeżym powietrzu, w naturalnym otoczeniu. W przestrzeni parku znajduje się 212 rzeźb z brązu i granitu, które przedstawiają różne aspekty ludzkiej egzystencji, od narodzin, przez dorosłość, aż po śmierć i koncentrują się na takich tematach jak miłość, cierpienie, radość, walka… Łącznie 600 postaci: patrzących, radosnych, obrażonych, smutnych, sfrustrowanych, płaczących, przytulonych. Cała skala ludzkich emocji.
Dużą popularnością cieszy się rzeźba „Rozzłoszczony chłopiec”– postać nagiego chłopczyka krzyczącego i tupiącego nogą.

W najwyższym punkcie parku została ustawiona olbrzymia, 14-metrowa kolumna wyrzeźbiona z jednego kamienia. Monolit przedstawia 121 nagich postaci, które ściśnięte i splecione ze sobą próbują przedostać się na górę. Skojarzenia interpretacyjne są różne: wieża Babel, piramida następujących po sobie pokoleń, walka o przetrwanie, marsz w stronę Boga, słońca …
Park Vigelanda wywołuje różne reakcje. Z jednej strony olśniewa swoim monumentalizmem i rozmachem. Z drugiej nagie postacie dorosłych i dzieci, choć pełne emocji, porażają swoim chłodem, budzą niepokój. Nie da się ich zapomnieć.
Twórczością Vigelanda zafascynowany był Stanisław Przybyszewski, który poznał artystę w Berlinie i poświęcił mu rozdział swej książki „Na drogach duszy”. W zbiorach polskich mamy jedną rzeźbę artysty, „Pocałunek” w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Nie zapomnę też wizyty w Muzeum Muncha. Placówka mieści się w nowo otwartym, modernistycznym budynku w formie wieży. Ma 13 pięter, z czego 11 zajmują sale wystawowe, poświęcone głównie Munchowi. Atmosferę sławnego „Krzyku” odnalazłam w innych obrazach malarza. W jednej sali można było własnoręcznie wykonać kolorowymi kredkami litografię wyrytych na kamiennym stole detali z obrazów mistrza. Bawiłam się tu jak dziecko.
Bergen – miasto siedmiu wzgórz i deszczu

Jest drugim co do wielkości miastem Norwegii i bramą do fiordów. Jego malownicza starówka, świadectwo hanzeatyckiej przeszłości, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, zachwyca kolorowymi drewnianymi budynkami w dzielnicy Bryggen.
Sprawdza się też przepowiednia i zwiedzamy Bergen w deszczu. Chronimy się na zadaszonym targowisku owocami morza i jemy pyszną zupę rybną.
Ålesund – uznawane przez samych Norwegów za najpiękniejsze miasto

Portowe miasto otoczone wyspami i fiordami. W 1904 r. doszczętnie zniszczył je wielki pożar. Drewniane budynki zastąpiły nowe, w secesyjnym stylu. Ålesund pięknie się prezentuje z punktu widokowego na wzgórzu Aksla. Prowadzi do niego ponad 400 schodów. Dla widoku warto jednak podjąć wspinaczkowy trud.
Stavkirke, kościoły klepkowe lub słupowe
Na naszej turystycznej trasie była też miejscowość Borgund. Znajduje się tu unikatowy zabytek sakralny,

drewniany kościół słupowy z XII wieku, zbudowany bez użycia gwoździ. Zadziwia misterną konstrukcją. Jego dach ozdabiają cztery rzeźbione smocze głowy, które mają odstraszać złe duchy. Również w Polsce mamy norweski stavkirke (stav – klepka, słup) – to świątynia Vang w Karpaczu.
Autorka: Bożenna Krzesak-Mucha
Podlaska Redakcja Seniora
