Czy debata, która jest podstawą demokracji, jest jeszcze możliwa? Czy możliwa jest wymiana poglądów, rozmowa, w której otwarcie i jasno wyrażamy swoje zdanie? Czy możliwy jest jeszcze dialog?
Można odnieść wrażenie, że nie. Politycy i media dopuszczają tylko jedną narrację w odniesieniu do wyzwań, przed którymi stają społeczeństwa. Ludzie boją się mówić to, co myślą. Ta sytuacja z pewnością nie służy budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
Dlatego wszelkie próby przebicia się z niemodnymi poglądami zasługują na uwagę. Różnorodność podniesiono w Norwegii do rangi wartości narodowej, czyńmy więc zadość temu obyczajowi.
Geir Ugland Jacobsen i Erik Selle, liderzy dwóch partii: Demokratów i Partii Chrześcijańskiej (PDK) dali wyraz temu, co przez wielu Norwegów wypowiadane jest jedynie cichym głosem, gdyż dla ich poglądów brakuje miejsca w publicznej debacie. Właśnie przeciw takiemu wykluczeniu opowiadają się dwaj politycy, którzy na wspólnej konferencji 7 grudnia poruszyli najistotniejsze, według nich, zagadnienia dotyczące Norwegii.
W swoim apelu odnoszą się m.in. do sytuacji w związku z Covid-19, polityki energetycznej, oraz umów ponadnarodowych.
Jasne stanowisko w sprawie szczepień i certyfikatu
NIE dla certyfikatu, TAK dla dobrowolnych szczepień.
Politycy Jacobsen i Selle domagają się uczciwych badań oraz przejrzystości w odniesieniu do stwierdzonych i podejrzewanych skutków ubocznych szczepionki przeciw Covid-19.
Zastanawiają się również dlaczego władze norweskie nie skupiają się bardziej na zapobieganiu i leczeniu koronawirusa, przypominając o Iekach jak iwermektyna, hydroksychlorochina, a także roli wzmacniania układu odpornościowego.
Dziwi ich, że wciąż nie jest jasne czy wirus został stworzony w laboratorium czy powstał naturalnie.
W komunikacie polityków możemy przeczytać:
Teraz młodsi ludzie (poniżej 40 lat) w Norwegii również umierają na C19. Według FHI są oni w pełni zaszczepieni. Wydaje się, że żadna młodsza osoba, bez nielicznych przypadków osób z już zagrażającą życiu chorobą, z zupełnie innego powodu, nie zmarła na C19 w Norwegii zanim rozpoczęto szczepienie tej grupy. Liczba osób z poważnymi skutkami ubocznymi i liczba zgonów jest generalnie znacznie wyższa w przypadku tej szczepionki niż wszystkich innych – łącznie ze szczepionkami, których stosowanie zostało wcześniej przerwane z powodu działań niepożądanych (takich jak szczepionka przeciw świńskiej grypie). Zdecydowana większość ludzi, którzy są obecnie hospitalizowani z powodu C19, a także większość tych, którzy umierają z powodu C19, jest zaszczepiona. Codziennie pojawiają się nowe i niepokojące informacje. Ostatnio dowiadujemy się o wzroście zachorowań na choroby sercowo-naczyniowe i zgonach z powodu zatrzymania krążenia, zwłaszcza wśród młodszych zaszczepionych osób, a także słyszymy doniesienia m.in. z Kanady i Szkocji o możliwym ekstremalnym wzroście liczby martwych urodzeń zaszczepionych matek. Niestety bardzo trudno jest znaleźć dogłębne statystyki z roku szczepień 2021, aby zweryfikować lub obalić pogłoski o skutkach ubocznych szczepionek. W sektorze publicznym często doświadcza się czystej agitacji na rzecz szczepionek i bawi się liczbami, aby promować chęć do szczepienia, zamiast z pokorą zdobywać istotne dane i obiektywne informacje. Zastanawiamy się dlaczego władze norweskie, pomimo wszystkich niepewności, a także faktu, że szczepionki działają tylko przez 3-6 miesięcy, wciąż dyskutują o wprowadzeniu dyskryminujących certyfikatów szczepień i wciskają szczepionki ludności bez odnotowywania żadnych wyraźnych zastrzeżeń lub ostrzeżenia dla wiadomości publicznej. Dlaczego nie postępować trochę ostrożniej i nie okazać większego szacunku dla uzasadnionego sceptycyzmu dotyczącego szczepionek, zamiast ślepo naciskać na ryzykowne szczepienie wszystkich? Zwłaszcza młodszych grup wiekowych, które nawet nie potrzebują szczepionki?
Niepokojące prądy z iskierką nadziei
Wzrost cen prądu wręcz elektryzuje norweskie społeczeństwo. Na portalach społecznościowych tworzą się grupy zaniepokojonych obywateli. Fakt, że w kraju, w którym energia pochodzi z bezemisyjnych elektrowni wodnych, a ceny prądu rosną w zastraszającym tempie, niepokoi również demokratów i PDK. Pozostawiają otwartym pytanie o to, dlaczego norweski rząd prowadzi politykę energetyczną, która osłabia norweską konkurencyjność oraz zwiększa koszty i niepewność ekonomiczną norweskich gospodarstw domowych.
Niezadowolenie społeczne rośnie, nabiera na sile. I… zostaje dostrzeżone.
Wielu ludzi musi podejmować dramatyczne wybory i poszukiwać pomocy w organizacjach pozarządowych, by móc opłacić rachunki. Studenci udają się do klubów sportowych po to, by móc wziąć prysznic, ludzi nie stać na ogrzewanie mieszkań. Obecne zarządzanie w duecie z pakietem klimatycznym, obciążającym również norweską „czystą energię”, może budzić wątpliwości i wymagać wyjaśnień.
Problem dostrzeżony został również przez inne ugrupowania. Høyre i parlamentarzysta wywodzący się z tej partii Bård Ludvig Thorheim uważają obecnie, że odbiorcy energii elektrycznej muszą otrzymać rekompensatę za wysokie ceny. I domagają się, by rząd zaproponował rozwiązanie do końca tego tygodnia.
Jacobsen i Selle są zdania, że autonomia Norwegii została poważnie osłabiona od czasu wejścia w życie porozumienia EOG. Politycy chcą referendum w jego sprawie i oceny przez Sąd Najwyższy pod kątem Konstytucji.
Wskazują, że fora międzynarodowe, które mają ściśle określone cele dla rozwoju świata, nie pozostają bez wpływu na norweską politykę, a zobowiązania stojące w sprzeczności z interesami narodowymi nie są przedmiotem debaty anidemokratycznej aprobaty. To niepokoi ludzi, jednak wielu wybiera milczenie.
A przecież nie powinniśmy zapominać, że każdy człowiek ma prawo do swobodnego wyrażania opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania wszelkich informacji i poglądów.