Od początku roku 2025 wymagany wkład własny na zakup domu czy mieszkania zostanie obniżony z 15 do 10 procent. Co oznacza to w praktyce dla osób pragnących zamieszkać na swoim?
Mimo ostrzeżeń Norweskiego Urzędu Nadzoru Finansowego (Finanstilsynet), odpowiedzialnego za stabilność norweskiej gospodarki, rząd Norwegii wprowadza ułatwienia na uzyskanie kredytu hipotecznego.
Zagrożenie, na które wskazuje Finanstilsynet dotyczy przede wszystkim ogromnego zadłużenia norweskiego społeczeństwa, mianowicie Norwedzy należą do najbardziej zadłużonych narodów świata. Możliwość uzyskania kredytu hipotecznego w wysokości 90% wartości nieruchomości jedynie pogłębi ten trend.
Inne wymagania, jak na przykład ograniczenie kwoty kredytu do pięciokrotności rocznego dochodu, pozostają bez zmian.
Trygve Slagsvold Vedum (Sp), obecny minister finansów, oczekuje, że obniżenie wysokości wkładu własnego przyczyni się do budowy większej liczby mieszkań. Wskazuje też na wyrównanie szans.
– Jako rząd chcemy umożliwić jak największej liczbie osób posiadanie własnego mieszkania, nawet jeśli ich rodzice nie mają dużych pieniędzy, by pomóc im wejść na rynek nieruchomości – powiedział w rozmowie z NRK Vedum.
Ceny mieszkań w ostatnich latach gwałtownie wrosły, szczególnie w Oslo. Utrudniło to, zwłaszcza młodym, zakup mieszkania. Często jedynie z pomocą rodziców mogli starać się o przyznanie kredytu. Związek zawodowy LO uważa, że wymóg wkładu własnego był niesprawiedliwy i społecznie wykluczający.
Przepisy o udzielaniu kredytów hipotecznych wprowadzono w 2015 roku, by regulować przydzielanie kredytów przez banki. Miały również zahamować wzrost cen mieszkań oraz zadłużeń gospodarstw domowych. Ustalono maksymalny stosunek kredytu do dochodu na poziomie pięciokrotności rocznego dochodu oraz stosunek kredytu do wartości nieruchomości (maks. 85 procent). Przepisy te obowiązują do końca 2024 roku. Od początku 2025 roku zmianie ulega wymóg wkładu własnego.
Nie ma jednak gwarancji, że umożliwienie łatwiejszego zaciągania wyższych kredytów nie doprowadzi do jeszcze większego wzrostu cen mieszkań, zwłaszcza gdy buduje się ich niewiele.
Karine Alsvik, specjalistka makroekonomii z Handelsbanken uważa, że zmiany przede wszystkim zwiększą popyt, a tym samym ceny mieszkań.
– To impuls popytowy. Ułatwienie dostępu do kredytów dotyczy wszystkich, co może doprowadzić do ostrzejszej rywalizacji podczas licytacji cen – napisała Alsvik dla E24.