Wielkanoc to najważniejsze święto w życiu liturgicznym chrześcijan. Dotyczy tego, co jest kluczowe w chrześcijaństwie – zmartwychwstania Jezusa. I choć w Norwegii trudno zdobyć kartki świąteczne, które nawiązywałyby do istoty Wielkanocy (w większości są świeckie, neutralne, z motywem zajączków, jajek czy kwiatów), to dla wielu ludzi postać Chrystusa i jego Zmartwychwstanie są w czasie Wielkiej Nocy najważniejsze.
Msze i nabożeństwa, począwszy od Wielkiego Czwartku do Poniedziałku Wielkanocnego, przyciągają wielu wiernych. Nawet dla tych, którzy od kościoła raczej stronią, święcenie pokarmów, będące typowo polską tradycją, jest często obowiązkowym punktem świąt wielkanocnych.
Jednak wraz z pojawieniem się pandemii wszystko uległo przeobrażeniu. Tak też stało się z kultami religijnymi, które w dobie koronawirusa zostały mocno ograniczone. Na przestrzeni ostatniego roku obostrzenia dotyczące nabożeństw wahały się od całkowitego zakazu ich sprawowania w obecności wiernych (pozostawała transmisja online), do zmieniających się ograniczeń liczebności uczestników.
Obecnie nie można organizować mszy w świątyniach. Jeszcze kilka tygodni temu mogło w nich uczestniczyć maksymalnie dziesięć osób, ale jedynie mieszkających w komunie, w której znajduje się kościół. Oznaczało to wykluczenie bardzo wielu osób, przykładowo kościół katolicki w Kristiansand obejmuje wiele odległych gmin.
W tym roku w Norwegii, podobnie jak w ubiegłym, nie będzie okazji, by pójść do kościoła, pomodlić się, poświęcić jedzenie na wielkanocny stół. Dla wielu spośród pracujących tu Polaków nie będzie również okazji do spotkania się z najbliższymi.
Kościół na emigracji pełni zwykle dodatkową rolę – jest miejscem spotkań Polonii, szczególnie istotnym dla nowoprzybyłych, często bez względu na ich światopogląd i kwestie religijne. Tak też przed pandemią było w parafii w Kristiansand, gdzie do przykościelnej salki parafialnej (KIGA) raz w miesiącu po mszy zapraszano na ciasto i kawę, można było tam również spotkać się, by wspólnie celebrować np. Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada.
O zmianach, jakie zaszły w ostatnim czasie, opowiada ksiądz Dawid Banaś z parafii św. Ansgara.
– Nie jest łatwo przeżywać święta wielkanocne praktycznie bez wiernych – mówi ksiądz Dawid. – Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że księżom jest łatwo, że nie mamy nawału pracy, ale jednak myślimy o wiernych, o tym jak sobie radzą w obecnej sytuacji. Nie mają możliwości odwiedzania bliskich i to ciąży wielu Polakom. Zwłaszcza w przypadku dramatycznych zdarzeń, jak śmierć bliskiego, potrzebują rozmowy i zapewnień o modlitwie.
Pojawiały się głosy niezrozumienia: dlaczego w centrach handlowych nie było szczególnych ograniczeń, ludzie z różnych gmin i w dowolnych ilościach mieszali się na terenie sklepów, a w tym samym czasie w dwupoziomowym obszernym kościele, w którym ludzie siedzą w swoich ławkach, nie mogło być więcej niż dziesięciu wiernych?
– Zdecydowana większość wiernych przyjmuje restrykcje, niewielka część upatruje w tym triumfu złego, podważa wiarygodność danych – kontynuuje ksiądz. – Zarzuca się nam, kapłanom, i nawet najwyższym hierarchom kościelnym, brak wiary i odwagi: że nie targujemy się o ilość wiernych, którzy mogliby uczestniczyć w nabożeństwach. Argumentacja jest taka, że w sklepach nie liczy się osób i nie sprawdza, kto przyjechał do sklepu spoza gminy. To targowanie skazane jest chyba na niepowodzenie, bo wskazuje się nam przykład innych, choćby wspólnot protestanckich, które stosują te zalecenia.
Tradycyjny sposób wspólnej modlitwy w kościołach na razie nie jest możliwy. Nie oznacza to jednak, że wśród wierzących zniknęły potrzeby związane z uczestnictwem w życiu Kościoła.
– Teraz, z powodu pandemii, nastał czas na duszpasterstwo „indywidualne”. Jeśli ktoś chce przyjść, pomodlić się, wyspowiadać, przyjąć komunię czy po prostu porozmawiać, to my jesteśmy. Zauważam w ostatnich miesiącach u niektórych „głód Boga”. Obserwuję też, że nasiliły się apokaliptyczne wizje, ludzie wieszczą koniec świata. Nie są obojętni na to, co się dzieje i dostrzegają w wydarzeniach siły zła. Postawy wielu radykalizują się. U jednych pogłębia się frustracja i bezradność, podczas gdy u innych ta sama sytuacja prowadzi do głębszej refleksji i nawrócenia. Ten czas jest z pewnością dla wielu próbą wiary. Niektórzy zastanawiają się dlaczego Bóg na to pozwala. Ale trzeba pamiętać, że po Golgocie było Zmartwychwstanie, zatem po pandemii przyjdzie wyzwolenie.
Kochani Rodacy!
Chrześcijaństwo opiera się na wierze w zmartwychwstanie Chrystusa. Życzę każdemu, by obficie korzystał z darów zwycięstwa Jezusa nad grzechem, śmiercią i szatanem, i z tego czerpał siły do bycia dobrym człowiekiem i chrześcijaninem.
Życzę każdemu, bez względu na to, jaki jest jego stosunek do Kościoła, aby postępował zgodnie ze swoim sumieniem i cieszył się zdrowiem duszy i ciała.
Zdjęcie główne: James Chan z Pixabay