Kim są Saamowie? Kojarzą się nam zazwyczaj z tajemniczym ludem, zamieszkującym północne tereny Skandynawii. Tacy kolorowi Indianie od reniferów i poza kilkoma ciekawostkami krążącymi o nich w internetach większość z nas wie o Saamach bardzo niewiele.
Postaram się trochę przybliżyć ich historię, która łatwa nie była.
Tacyt i prehistoria
Tak, to właśnie rzymski historyk Tacyt w roku 98 po Chrystusie, jako pierwszy napisał o Saamach w swoim dziele „Germania”. Bardzo delikatnie mówiąc nie była to opinia zbyt pochlebna, mimo wszystko przytoczę jej fragment:
„…dziwna dzicz, szpetne ubóstwo: ni broni, ni koni, ni domowego ogniska; na karm’ ziele, na strój skóry, leże ziemia” (wspaniały był ówczesny język).
Moim zdaniem jednak Tacyt dobrze z Saamami się nie zapoznał, bo ni o reniferach jakoś nie wspomniał, ni o tem, że lud ten północne tereny od 10 tysięcy lat zamieszkiwał.
Obecność ludu Komsa (nazwanych tak od góry znajdującej się w Alcie, gdzie znaleziono artefakty), przodków obecnych Saamów, potwierdzają wykopaliska archeologiczne, choć sami naukowcy nie są tego absolutnie pewni. Przybyli oni, oczywiście nie mam na myśli archeologów, na północ Skandynawii na początku holocenu, czyli w okresie wyraźnego ocieplenia klimatu.
Komsa (Saamowie) prowadząc zbieracko-koczowniczy tryb życia nie pozostawili po sobie zbyt wielu śladów. Kamienne budowle i narzędzia oraz przedmioty wyrabiane z kości służące do polowań i połowu ryb. W okresie późniejszym Saamowie używali także przedmiotów ze stopu żelaza i miedzi.
Wiadomo też, że w trudniejszych czasach tworzyli wspierającą się społeczność, polując grupowo i dzieląc się zdobyczą. Jednak gatunek homo sapiens ma jakąś wewnętrzną potrzebę zapisywania i przedstawiania, w tej czy innej formie, tego co go otacza i tak oto 4 tysiące lat przed Chrystusem, jakiś zdolny człowiek północy postanowił otworzyć pierwszą galerię sztuki w Norwegii, konkretnie w obecnej Alcie, i na skalnej ścianie namalował to, co jego zdaniem było tego warte, czyli stada reniferów i podążających za nimi ludzi. Ten nikomu nieznany obecnie artysta, w prymitywny sposób przedstawił sposób życia Saamów, który w trochę zmienionej co prawda formie, kultywowany jest do dzisiaj.
Z czasem, a trwało to kilka tysięcy lat, Saamowie udomowili dzikie renifery. Nauczyli się także w sposób mistrzowski nie marnować niczego, co dawały im te zwierzęta. Skóra, mięso, tłuszcz, kości, rogi, jelita były niezbędne ludziom do przetrwania w trudnych zimowych warunkach, jednocześnie Saamowie chronili swoje reny przed drapieżnikami. Do dziś ci ludzie i zwierzęta żyją w symbiozie.
Wieki średnie
W czasach średniowiecza wyprawy kupieckie z Europy handlowały z mieszkańcami północy, kupując od nich głównie skóry, na czym robiły ogromne interesy. Opisał to niejaki Ottar w swojej kronice. Saamowie raczej nie garnęli się w cieplejsze strony i nie zważając na sztucznie przez ludzi utworzone granice, koczowali w Norwegii, Szwecji, Finlandii i północnej Rosji. Były wyjątki, otóż jak głosi legenda zapisana w sadze Sturulsona, książę Harald Pięknowłosy poślubić miał piękną Saamkę Snofridę i żyć z nią długo i szczęśliwie. Jednak skandynawskie sagi są zazwyczaj dość słabymi źródłami historycznymi i informacji tej nie da się nigdzie potwierdzić.
Przez stulecia wzajemne stosunki pomiędzy hodowcami reniferów z północy, a innymi mieszkańcami Skandynawii, przebiegały niemal wzorcowo. Wymiana towarów, myśli, usług i technologii sprzyjała koegzystencji.
Jednak pod koniec XVIII wieku sytuacja Saamów zaczęła się pogarszać, a to z powodu politycznych, co prowadziło do norwegizacji lub inaczej: próby ucywilizowania ich. Temat ten jest na tyle obszerny, ciekawy i smutny zarazem, że opiszę go w osobnym artykule.
Dlaczego Saamowie, a nie Lapończycy?
W Polsce znamy ich bardziej jako Lapończyków, jednak jest to miano dla Saamów obraźliwe. Dlaczego? Otóż powodów jest kilka. Pierwszy jest taki, że nazywani byli tak przez obcych, a nie przez siebie samych, czego nikt chyba nie lubi. Słowo „lapp” oznacza w językach norweskim i szwedzkim: „łatę” tudzież „skrawek”, co w odniesieniu do charakterystycznego ubioru Saamów, składającego się z pozszywanych razem kawałków tkanin, jest dla nich obraźliwe. Nikt nie lubi, gdy mu się przyszywa łatkę, chociażby na podstawie ubioru.
W dawnej północno-zachodniej Rosji „lap” było słowem określającym specjalną linijkę służącą do mierzenia skór podczas handlu. Istnieje teoria, że handlarze skór pogardliwie nazywali w ten sposób także Saamów.
Nie wiadomo dokładnie, ilu jest Saamów. W Norwegii żyje ich prawdopodobnie około 40 tysięcy, w Szwecji o połowę mniej. W Finlandii mieszka około 6 tysięcy Saamów, a ich najmniejsza, dwutysięczna reprezentacja zamieszkuje należący do Rosji Półwysep Kolski. Obecnie tylko około 10 procent Saamów nadal zajmuje się hodowlą reniferów, ale nie prowadzą już koczowniczego sposobu życia i zamienili tradycyjne narty na skutery śnieżne.
Ume, pite, lule, inari, skolt, kildin, ter, akkala, kemi, nord i sør
Język, którym porozumiewają się Saamowie, należy do grupy języków ugrofińskich, ale nie jest jednolity. Wyróżnić można dziewięć obecnie używanych dialektów znacznie różniących się od siebie, mimo to wprawne ucho potrafi wychwycić pojedyncze słowa zaczerpnięte z języków skandynawskich, wypowiadane z miękkim rosyjskim akcentem. Dwa, Kemi i Akkala, są już niestety wymarłe. Gdyby ktoś miał ochotę posłuchać tej oryginalnej mowy, na antenie NRK P2 są podawane wiadomości w języku Saamów, oprócz tego cały program radiowy Sapmi w NRK prowadzony jest przez i dla mniejszości Saamów.
Język Saamów zapisywany jest alfabetem łacińskim dopiero od XVII wieku, ale żeby nie było zbyt łatwo, to na terenach Rosji i w części Finlandii do pisania używa się także grażdanki czyli zmodyfikowanej cyrylicy.
Ciekawostką jest to, że Saamowie wykształcili w swoim języku ponad trzysta wyrazów używanych do nazywania śniegu i lodu. Kiedy i jakiej nazwy użyć, do jakiego rodzaju śniegu czy lodu, najprawdopodobniej wiedzą tylko oni.
Szamani i dusze
Przedchrześcijański lud koczowniczy, związany z naturą tak mocno jak to tylko możliwe, potrzebował wytłumaczyć, co dla niego niewytłumaczalne. Tak wśród Saamów powstał swoisty animizm, czyli wiara w dusze. Zjawiska pogodowe, góry, woda, ziemia, zwierzęta, a nawet przedmioty codziennego użytku posiadać mają moc i stanowią element życia, naturalny i wszechobecny. Saamowie mieli także swoich szamanów, którzy w przeciwieństwie do ludów innych wyznań czy religii nie byli wyróżniani przez społeczeństwo w jakiś szczególny sposób, czy to strojem czy specjalnym traktowaniem. Szamani musieli tak samo jak inni polować i opiekować się rodziną, i reniferami oczywiście. Szaman taki, jedynie w wolnych chwilach mógł wprowadzać się w trans, zwany podróżą i, przy pomocy bębna ze skóry renifera, odwiedzać inne światy i rozmawiać z duchami, często prosząc o porady. Ważnym elementem wierzeń, ale także kultury Saamów jest Joik, czyli głęboki śpiew. Saamowie nie joikują o czymś lub o kimś, lecz coś lub kogoś. Są to pieśni dosyć monotonne, bez wyraźnego początku i końca, śpiewane często przy akompaniamencie bębnów. Obecnie motywy Joik są wykorzystywane chętnie w muzyce współczesnej, zwłaszcza w jazzie.
Od XIV wieku, a może i wcześniej, próbowano nawrócić Saamów na chrześcijaństwo. Udało się to ostatecznie dopiero w XIX wieku, choć nie tak, jak to sobie wyobrażali ówcześni ewangelizatorzy kościoła luterańskiego, a mianowicie Saamowie przyjęli Laestadianizm. Jest to oparty na pietyzmie, bardzo konserwatywny odłam chrześcijaństwa, między innymi zakazujący picia alkoholu, co w pewnym sensie uratowało Saamów od zagłady. Ciekawe dlaczego ta religia nie przyjęła się w Polsce?
Codzienność pełna symboli
Barwy narodowe Saamów: czerwony, zielony, żółty i niebieski symbolizują cztery żywioły. Na stosunkowo młodej fladze jest jeszcze okrąg przedstawiający Słońce i Księżyc. Te kolory zobaczyć można na tradycyjnych strojach, składających się ze skórzanych spodni i butów oraz szerokiej bluzy-kurtki, pozszywanej z kawałków tkanin, spiętej szerokim pasem. Charakterystyczne rogate czapki są zazwyczaj niebieskie. Saamowie wyrabiają także biżuterię z kości, drewna czy metali, co ciekawe zazwyczaj posiada ona elementy wydające dźwięki ma podwójne przeznaczenie. Ma zdobić, a jednocześnie odstraszać złe duchy.
Gdybyście kiedykolwiek odwiedzili północne tereny zamieszkiwane przez Saamów i chcieli nabyć jakąś pamiątkę, należy zwrócić uwagę na umieszczany na nich znak jakości „Duodji” co oznacza rękodzieło. Saamowie musieli być zawsze samowystarczalni, więc wyrabiali przedmioty codziennego użytku. Drewniane noże, rzeźby, haftowane tkaniny, wyroby ze skóry i sfilcowanej sierści renifera dla nich są codziennością, a dla nas egzotycznymi gadżetami, osiągającymi obecnie zawrotne ceny.
Lud Saamów to najlepszy przykład zżycia się człowieka z przyrodą, praktykowany przez nich przez tysiąclecia.
Aby poznać go lepiej trzeba jednak wybrać się na północ i chociażby odwiedzić muzeum w Tromsø, gdzie można obejrzeć poświęcone im wystawy. Już wkrótce na łamach Razem Norge, będziecie mogli dowiedzieć się o bardzo trudnym dla rdzennych mieszkańców północy, okresie prześladowań i jego konsekwencjach.
Artykuł z serii „Ja jestem…” powstał w ramach projektu Bufdir: „Przeciwdziałanie rasizmowi, dyskryminacji i mowie nienawiści 2023″.