Categories
    • Aktualności
    • Aktywnie
    • Cecilies språk- og kulturhjørne
      • Nivå B1/B2
      • Nivå B2/C1
      • Nivå C1
    • Covid-19
    • Dzieci
    • Kulinaria
    • Kultura
      • Felieton
      • Film
      • Literatura
      • Muzyka
    • Na czasie
    • Ogólne
    • Opinia
      • Moim okiem
    • På norsk
      • Kronikk
    • PiR
    • Po godzinach
    • Podróże
    • Polecane
    • Polityka
    • Polityka lokalna
    • Popularne
    • Reportaże i wywiady
    • Społeczeństwo
      • Historia
      • Lokalnie
      • Ludzie
      • NAV
    • Środowisko
    • Warto przeczytać
    • Wędkarstwo
    • Wybory 2021
    • Wydarzenia
    • Zdrowie
      • Kręg po kręgu
    • Українською
    Facebook X (Twitter) Instagram YouTube
    Facebook Instagram X (Twitter) YouTube
    Razem Norge – polska gazeta w NorwegiiRazem Norge – polska gazeta w Norwegii
    • Kristiansand
    • Społeczeństwo
    • Dzieci
    • Aktywnie
    • Kultura
    • På norsk
    • Українською
    Razem Norge – polska gazeta w NorwegiiRazem Norge – polska gazeta w Norwegii
    Home»Kultura»Muzyka»Znali go wszyscy, uwielbiało wielu: Ryszard Riedel i Dżem
    Muzyka

    Znali go wszyscy, uwielbiało wielu: Ryszard Riedel i Dżem

    By Wiesław Kot14 September 2022No Comments6 Mins Read
    Gdańsk, 17.10.1985. Impreza "Rock dla pokoju" - koncert rockowy w Hali Olivii, zespół Dżem, Ryszard Riedel Foto: Witold Kulinski / Forum
    Udostępnij
    Facebook Twitter LinkedIn Email

    „Sie macie ludzie!” – krzyczał zwykle Ryszard Riedel na powitanie publiczności, a ta odpowiadała mu rykiem uwielbienia. I ruszał rockowy teatr z pogranicza życia i śmierci. Niestety, tej ostatniej było coraz więcej…

    Urodził się w 1956 roku w Chorzowie „na Czarnym Śląsku”, ale od dziecka ciągnęło go na Dziki Zachód. Na NRD-owskie westerny z Winnetou chadzał po kilkanaście razy, a później z taśm VHS oglądał je w kółko. Niestety, realne życie dość wcześnie zaczęło go przerastać. W podstawówce najpierw dwukrotnie powtarzał klasę, a potem w ogóle przestał chodzić do szkoły. A że życie kosztuje, zatrudniał się, gdzie popadnie, pracując kilka dni by potem zniknąć. „Jak przychodził dzień wypłat – relacjonował kumpel Ryśka o ksywie «Pudel» – to my jeździli po wszystkich zakładach i zbierali po pięć dych. Wystarczało na jabola, czasem dwa i na kino”.

    Milicja często zgarniała ich „na 24” za pijaństwo, włóczęgostwo, sypianie na klatkach schodowych. Rysiek obliczał, że w tym trybie przesiedział co najmniej rok. A wezwań na komisję poborową po prostu nie odbierał. Żył jak typowy niebieski ptak – zegarek miał tylko raz w życiu, i to szybko wymienił go na wino. Nic więc dziwnego, że w 1977 roku spóźnił się na własny ślub z Małgorzatą „Golą” Pol – i to zarówno na cywilny, jak i kościelny. Za to zaraz po ślubie rzucił alkohol – z konieczności: popadł w stan przedzawałowy. Ale już niebawem wrócił do swego ulubionego baru Pod Jesionami w Tychach. Urodziny własnego syna przegapił, bo zaczął je świętować tydzień przed i kontynuował przez tydzień po narodzinach.

    „Whisky, moja żono…”

    No i śpiewał! Wszystko, co tylko go pociągało z repertuaru Niemena, Breakoutu, z The Doors, z Cream, z Jimiego Hendrixa (angielski oczywiście markował). Kiedy zaplątał się na próbę amatorskiej górniczej kapeli Dżem i dał próbkę repertuaru, muzykom „pospadały kapcie”, takie wrażenie zrobił na nich ten mocny, chrypliwy i doskonale już ustawiony głos. To się potwierdziło na Przeglądzie Muzyki Młodej Generacji w Jarocinie w 1980 roku, skąd „poszedł w Polskę” pierwszy przebój Ryśka i Dżemu – piosenka pt. „Paw”. Posypały się następne: „Czerwony jak cegła”, „Dzień, w którym pękło niebo”, „Mała Aleja Róż”. No właśnie! Kiedy Rysiek śpiewał tę ostatnią piosenkę w 1982 roku, nikt nie zwrócił uwagi, że dotyczy ona ulicy Różanej w Katowicach, gdzie mieściła się jedna z pierwszych na Śląsku melin narkomanów. I Rysiek stawał się jej stałym bywalcem.

    Początkowo zespół regularnie koncertował, nagrywał kasety i płyty, występował w telewizji. A Rysiek szybko stał się postacią kultową rodzimego rocka. Jego charyzma najsilniej ujawniała się w trakcie koncertów. W Jarocinie w 1985 roku tłum młodych fanów – całkiem dosłownie – nie chciał wypuścić muzyków z estrady, choć ci po kilkunastu bisach po prostu padali ze zmęczenia. I wtedy Rysiek krzyknął, że teraz idzie śpiewać na pole namiotowe, a cały ogromny tłum ruszył za nim. A on sam nie odczuwał zmęczenia, ponieważ jak zwykle był na „wspomaganiu chemicznym”.

    Jednak już w tych pierwszych tryumfach czaił się zalążek klęski. „Ten człowiek cały czas uciekał przed przymusem – powiedział o nim kolega Danek Lisk – przed szkołą, wojskiem, pracą od siódmej do piętnastej. Chciał skonstruować swoje życie wolne od przymusu, rygoru, obowiązku. Nie wiedział, że jest to niemożliwe. Bo pojawił się następny przymus – terminy zakontraktowanych koncertów, opłacone studia. Chciał od tego uciec między innymi przez narkotyki, ale one wytworzyły kolejny, jeszcze ostrzejszy przymus, który nałożył się na pierwszy – i Riedel był w matni”.

    „Wokół sami lunatycy”

    Rysiek już w piosenkach „List do M.” czy w utworze „Detoks” śpiewał o ruinie, jaką przynoszą narkotyki, ale publiczność słuchała go nieuważnie. Często przyjmowała te teksty z intencją odwrotną niż ta, z którą zostały napisane. Młodzieży się ciągle wydawało, że narkotyki to jest szalony, barwny „trip”, że to jest poszerzanie świadomości, że to są „nowe bramy percepcji” i tym podobny bełkot. Ale nikt lepiej od Ryśka nie wiedział, że narkotyki to tunel, z którego nie ma drogi powrotnej. „Te zabawki raczej źle się kończą, wszystkim odradzam zabawy w te rzeczy” – mawiał.

    Podczas jego pogrzebu fani wykrzykiwali w stronę innych członków zespołu Dżem z pretensją: „Gdzie byliście, kiedy was potrzebował?!”. Owszem, było coś na rzeczy, ponieważ Rysiek jeszcze w maju tego 1994 roku został komisyjnie, choć tymczasowo, usunięty ze składu zespołu Dżem. Muzycy rozpoczęli nawet poszukiwania nowego, zastępczego wokalisty. Z ogromnym żalem. Bo nic nie dawało takiego „kopa” zespołowi, jak właśnie występ Ryśka, który w sposób charyzmatyczny porywał tłumy jako, jak mawiano, „ostatni hipis PRL-u”. Zresztą nie mieli wyjścia. Ostatecznie praca na estradzie, zwłaszcza w trakcie tournée, to jest mordercza harówka, która wymaga żelaznej dyscypliny i nieustannej dyspozycyjności, no i wprost końskiego zdrowia. A tego zdrowia Ryśkowi zaczynało coraz bardziej brakować, więc chłopcy z Dżemu próbowali występować a to z Ireneuszem Dudkiem, a to z Tadeuszem Nalepą jako zamiennikami. To była konieczność. Już od dłuższego czasu musieli dostosowywać kalendarz prób, nagrań, koncertów, występy w radiu i w telewizji do tego, jak się w danym momencie czuje Rysiek. A on czuł się coraz gorzej i jego ewentualna przydatność na estradzie i w studiu były zupełnie nie do przewidzenia. Po prostu nagle znikał, nie stawiał się na koncerty, a jeżeli już się zjawiał, bywał półprzytomny. Sam pozostał bezradny wobec swojego nałogu heroinowego, w który popadł już na początku lat 80., zażywając makiwarę, czyli wywar ze słomy makowej, oczywiście mocno zanieczyszczony i rujnujący zdrowie w sposób błyskawiczny. W tych warunkach normalna działalność zespołu była wręcz niemożliwa. Gdyby zespół tymczasowo nie odstawił Ryśka na boczny tor, musiałby się rozwiązać.

    „Dzień, w którym pękło niebo”

    Rysiek Riedel na estradzie i poza nią wyglądał źle, właściwie coraz gorzej. Mnożyły się wizyty w szpitalach, pobyty na odwykach. Mimo iż wypruwał żyły w trakcie nagrań, znajdował się w stanie ostatecznego „zjazdu” i to było słychać. W połowie marca 1994 roku w Krakowie zespół zagrał z nim niezły koncert, ale co z tego, skoro w niecały miesiąc później Riedel znalazł się na kolejnym odwyku. Tym razem aż w Olsztynie, bo obawiał się, by wieść o kolejnej wpadce nie rozniosła się po macierzystych Tychach, gdzie zresztą i tak każdy wiedział o jego uzależnieniu. Ten kamuflaż zresztą na niewiele się przydał, a sam odwyk też niewiele dał. Jeszcze na początku lipca 1994 roku zagrał w klubie Leśniczówka w Chorzowie z gitarzystą Leszkiem Winderem z zespołu Krzak, ale ten koncert miał się okazać ostatnim w jego życiu.

    W połowie miesiąca trafił do szpitala chorób zakaźnych w Chorzowie, po tym jak doznał zapaści po kolejnym, tym razem silniejszym zatruciu narkotykami. Nie był już w stanie ustać o własnych siłach, pielęgniarze prowadzili go pod ręce. Kiedy koledzy muzycy odwiedzali go w szpitalu, usłyszeli od niego, że nigdy już z nimi nie zaśpiewa. Sam najlepiej rozumiał, że zbliża się nieuchronny koniec. A przecież jeszcze 20 lipca podjął próbę ucieczki ze szpitala. Zatrzymał go – wycieńczonego i słaniającego się na nogach – portier. Zawrócono go na salę. Rysiek był splątany, opowiadał nawet dowcipy, ale koło południa powiedział jednej z pielęgniarek, że następnego dnia już nie dożyje. Kiedy ta wróciła na salę po trzech godzinach, stwierdziła, że zmarł. Oficjalnie podano, że przyczyną zgonu była niewydolność serca. Pochowano go 3 sierpnia 1994 roku na cmentarzu na Wartogłowcu w Tychach. Na grobie umieszczono cytat z jego piosenki: „W życiu piękne są tylko chwile”.

    Artykuł został przygotowany przez portal Dla Polonii.

    polska sztuka
    Share. Facebook Twitter LinkedIn Email

    Warto przeczytać

    Norweski ekspert bije na alarm: Wysokie ceny i marna konkurencja

    Sztuczne łzy czy szczery żal Erny?

    Lekarz oskarżony o filmowanie podczas badań ginekologicznych. 200 osób ma status pokrzywdzonych

    Leave A Reply Cancel Reply

    Bezpieczny powrót do domu

    Lokalnie 13 December 2021

    Zgodnie z tradycją, Stowarzyszenie Kvadraturen, policja oraz przedstawiciele gminy Kristiansand łączą siły w celu podniesienia…

    WYBORY 2021. Głosowanie wstępne rozpoczyna się 10 sierpnia

    10 August 2021

    Minister Tajik apeluje do niezaszczepionych

    22 December 2021

    Gladiatorzy. Odcinek 1. Hydra lernejska

    15 May 2022

    Vi har kjempefordeler

    31 May 2021

    Zamknijcie parasole! Ostrzeżenie pogodowe w Norwegii

    26 June 2023

    Dziennikarz w kąpieli

    14 June 2023

    Oslo: Utknęła w dziele sztuki. Dwugodzinna akcja ratunkowa

    15 July 2023

    Dwunastolatka ze Stavanger odnaleziona w Niemczech

    26 August 2022

    Anna Maria Jopek 10 listopada w Oslo

    6 November 2022

    «Det er sånn jeg er. Sta.» Historie om Iza Barikmo

    5 July 2021

    Tragiczne statystyki

    3 September 2022

    Lekarz oskarżony o filmowanie podczas badań ginekologicznych. 200 osób ma status pokrzywdzonych

    21 September 2023

    Blokują i protestują.  „Państwo łamie prawo” – krzyczą hasła z plakatów aktywistów

    28 February 2023

    Tropikalny Norweg

    14 October 2021
    Dane kontaktowe

    Polsk-Norsk Forening Razem=Sammen

    nr org. 923 205 039

    tel. +47 966 79 750 – Katarzyna
    tel. +47 968 67 210 – Sylwia

    e-mail: kontakt@razem.no

    VIPPS: #588852

    Więcej o nas »

    Ostatnio dodane

    ADHD coraz częściej diagnozowane wśród młodych kobiet w Norwegii

    25 September 2023

    Norweski ekspert bije na alarm: Wysokie ceny i marna konkurencja

    24 September 2023

    Sztuczne łzy czy szczery żal Erny?

    23 September 2023
    Najnowsze komentarze
    • Katarzyna Karp on Alkoholizm w Skandynawii
    • Adam on Alkoholizm w Skandynawii
    • Konrad on Taras Boroweć ps. „Bulba”, przeciwnik Bandery i Rzezi Wołyńskiej
    • Marta on Zakazane zabawy
    Facebook Instagram X (Twitter) YouTube

    Ansvarlig redaktør: Katarzyna Karp | Adm. direktør: Sylwia Balawender
    Razem Norge arbeider etter Vær Varsom-plakatens og VVP regler for god presseskikk. Alt innhold er opphavsrettslig beskyttet.

    © 2023 Razem=Sammen | Made in Kristiansand

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.