Oliver Lovrenski to pisarz młodego pokolenia, który w swojej książce opisał okres dorastania we współczesnym Oslo. Nie jest to jednak Oslo, które znamy z przewodników turystycznych.
Świat młodych ludzi opisany w tej książce to narkotyki, przemoc i rozboje, a także lojalne przyjaźnie i miłość, dla której brakuje miejsca. Najwyższą wartością jest przynależność do grupy i walka z systemem.
Grupa czterech przyjaciół chce uśmierzyć ból dorastania i poczucie samotności, jednocześnie towarzyszy im poczucie niezniszczalności i wiara w to, że narkotyki pozwolą zapomnieć o wszystkim co złe, a rozboje i używanie maczet do rozwiązywania problemów pozwoli zaskarbić szacunek ulicy i zwiększy szanse na przetrwanie.
Główną postacią tej opowieści i jej narratorem, jest Ivar, który swoimi zapiskami ukazuje nienawiść młodych ludzi do policji i opieki społecznej, która zupełnie nie radzi sobie ze skalą gniewu i frustracji młodego pokolenia.
Ta książka to też opowieść o tym, jak młodzi ludzie z różnych grup etnicznych muszą radzić sobie z życiem w Norwegii. Każdy z nich marzy o czymś lepszym niż ma, jest oddany grupie do której przynależy, honor i lojalność jest dla nich wartością nadrzędną, ale presja rodziny, szkoły, społeczeństwa i służb sprawia, że wybierają oni zupełnie inną drogę niż się od nich oczekuje.
Postacie w tej książce to zagubione młode osoby, które próbują wszelkiego rodzaju narkotyków, środków odurzających, alkoholu i życia pełnego adrenaliny.
„o hugs
tyle się tu zmieniło, tylko drugs drugs drugs ale zero
hugs, kasy ma się na tyle prochów ile się człowiekowi
zamarzy, ale już nie jest tak, że się chce, bo się musi
jedna urzędniczka mi mówi, ale przecież jak zaczynałeś,
to miałeś świadomość, że to ciężkie narkotyki, a ja na to,
nikt nie wiedział co to dopóki do nas nie dotarło że nie możemy przestać“
Mamy tu nietuzinkowy sposób narracji, nowoczesny i zaskakujący.
Rozdziały przypominają notatki w telefonie.
„Jak byliśmy młodsi” napisana jest norweskim slangiem miejskim. Myślę, że nastolatkowie chętnie sięgną po taką krótką opowieść, która swoją formą przypomina posty w mediach społecznościowych. Potok słów bez interpunkcji, czasami przypominający rap pełen wulgaryzmów.
„halloween
w weekend było halloween i skroiliśmy chyba
z piętnastu typków z ich rzeczy, komórki airpodsy
hasz alko fajki kasa, nie byliśmy wybredni, jeździliśmy
od imprezy do imprezy, kroiliśmy
ludzi i biegliśmy dalej, a nikt nie mógł nic powiedzieć,
bo mieliśmy maski jak z krzyku i mówiliśmy
niskimi głosami, a na koniec skończyliśmy na wielkiej
wiksie w mieście, gdzie braliśmy molly i koks aż nam krwawiły nosy”
Polecam tę książkę młodym ludziom jako wciągającą alternatywę dla scrollowania w telefonie. Rodzice i nauczyciele mają szansę dzięki niej wejść w świat zupełnie zagubionego młodego człowieka i poznać pewien model myślenia.
„Da vi var yngre“ zmusza do refleksji na temat dynamiczności zmian w znaczeniu słowa młodość, dojrzewanie, tożsamość.
Zrozumienie młodszych pokoleń to dla wielu opiekunów niekończące się wyzwanie, a ta opowieść boleśnie pokazuje, jak mało naprawdę wiemy. I że, choćbyśmy chcieli mieć wszystko pod kontrolą, życie młodych rządzi się własnymi prawami.
„topiona guma i palona skóra
a niektórych rzeczy nikomu się nie mówi, na przykład że kasa laski kurtki i zegarki mogłyby równie dobrze płonąć jak ognisko w noc świętojańską gdyby tylko to mogło wymazać łzy mojej mamy“