Fizjoterapia w Norwegii okiem polskiej specjalistki.
Od ponad 20 lat pracuję jako fizjoterapeutka i terapeuta manualny, a wcześniej prowadziłam zajęcia ze studentami z całej Europy na uniwersytecie medycznym. Dziś pracuję w Norwegii i obserwuję, jak bardzo kultura wpływa na podejście do pacjenta i rolę fizjoterapii. Różnice są ogromne – i niezwykle pouczające.

W Polsce fizjoterapeuta to specjalista, który prowadzi pacjenta krok po kroku – od badania, przez terapię manualną, po indywidualne ćwiczenia. Badanie często zaczyna się od dokładnego wywiadu i proszenia pacjenta o zdjęcie koszulki w celu obserwacji i badania. To nie jest formalność, ale ważny element diagnostyki: możemy ocenić nie tylko ustawienie kręgosłupa czy napięcie mięśni, ale także stan skóry, tkanek i ewentualne zmiany, które mogą mieć znaczenie kliniczne.
Fizjoterapia w Norwegii
W Norwegii pacjenci bywają tym zaskoczeni. Fizjoterapia w Norwegii ma inne oblicze – dla wielu z nich fizjoterapeuta to ktoś, kto daje zestaw ćwiczeń do wykonania w domu – bez manualnej pracy i bez dokładnego badania. Z kolei w przypadku problemów z kręgosłupem wielu Norwegów w pierwszej kolejności wybiera chiropraktyka. To wynika z lokalnej tradycji i faktu, że chiropraktyków w Norwegii jest wielu, choć kształcą się głównie za granicą – w Danii i Wielkiej Brytanii. Tam ich edukacja trwa tyle, ile w Polsce fizjoterapeutów czyli pięć lat. To sprawia, że też są świetnymi specjalistami. A jednak polska szkoła fizjoterapii uczy uważności. Uważności, która czasem zmienia wszystko.
A to historia, której nie zapomnę.
Kilka miesięcy temu zgłosił się do mnie pacjent z ostrym bólem w odcinku lędźwiowym. Objawy sugerowały przeciążenie lub przepuklinę dysku. Ale kiedy poprosiłam go o zdjęcie koszulki, moją uwagę przykuł pieprzyk o nietypowym wyglądzie. Poleciłam konsultację lekarską. Pacjent wracał na terapię, czuł się lepiej, choć nie do końca zdrowo. Aż któregoś dnia przyszedł i podziękował mi, pokazując miejsce po usuniętym znamieniu. „To był rak” – powiedział. Po zabiegu wszystkie jego dolegliwości zniknęły.
Do dziś myślę: co by było, gdybym nie poprosiła go o zdjęcie koszulki?
Ta historia najlepiej pokazuje, że fizjoterapeuta nie patrzy tylko na mięśnie i kości. Patrzymy na całego człowieka. I choć różnice kulturowe sprawiają, że w Polsce i w Norwegii pracujemy inaczej, jedno pozostaje niezmienne – najważniejsze jest dobro pacjenta. A najlepsze efekty daje współpraca między specjalistami: lekarzem, fizjoterapeutą i chiropraktykiem.
