COP30 zakończył się serią kompromisów i napięć, pozostawiając bez odpowiedzi pytania o tempo, w jakim świat jest w stanie zwiększać wysiłki na rzecz klimatu. Norwegii również brakuje konsekwencji.
Na zakończonym niedawno szczycie klimatycznym w brazylijskim Bélem nie udało się uzgodnić najbardziej palących kwestii. Nie zostały dopięte żadne realne plany działania mające na celu zatrzymanie wylesiania do 2030 roku. Nie pojawiły się też konkretne decyzje w kwestii odejścia od paliw kopalnych tak, aby osiągnąć zerową emisję netto do 2050 roku – do czego zobowiązano się na szczycie klimatycznym w Dubaju przed dwoma laty.
Niekonsekwentna Norwegia w niekonsekwentnym świecie
Nie można mówić o ogólnoświatowym konsensusie. Poza gigantami naftowymi, takimi jak Arabia Saudyjska czy Rosja, dużym graczem promującym paliwa kopalne i blokującym działania na rzecz klimatu są też na przykład pozostające pod rządami Donalda Trumpa Stany Zjednoczone. Z drugiej strony wiele państw nadal próbuje walczyć o redukcję emisji gazów cieplarnianych. W piątek wiele państw – m.in. Francja, Wielka Brytania i Niemcy – zagroziło, że nie podpiszą porozumienia wieńczącego szczyt, jeśli nie pojawi się w nim zapis o odchodzeniu od paliw kopalnych. Norwegia odmówiła poparcia ultimatum, tłumacząc tę decyzję chęcią dojścia do kompromisu.
– Nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. Nadal istnieje ogromna przepaść między tym, jak daleko zaszliśmy w ograniczaniu emisji, a tym, gdzie powinniśmy być, aby ograniczyć ocieplenie do 1,5 stopnia – przyznał cytowany przez NRK Andreas Bjelland Eriksen, norweski Minister Klimatu i Środowiska.
Pełną sprzeczności postawę ministra skomentowała Frøya Skjold Sjursæther z proekologicznej partii MDG:
– Nie ma sensu jeździć na konferencje zagraniczne i popierać dobre inicjatywy, a potem wracać do Norwegii i kontynuować wydobycie ropy naftowej na pełnych obrotach. Minister klimatu prezentuje tu nowy poziom dwulicowości – stwierdziła w NRK.
Nieliczne sukcesy
Z sukcesów zakończonych negocjacji można wymienić to, że zdecydowano się na potrojenie finansowania adaptacji klimatycznej krajów rozwijających się do 2035 roku lub to, że siedem państw (Wielka Brytania, Francja, Kanada, Niemcy, Norwegia, Japonia i Kazachstan) podpisało oświadczenie, w którym zobowiązało się do osiągnięcia „bliskiej zera” emisji metanu w sektorze paliw kopalnych. Norwegia to także jedno z państw, które zapowiedziały największy udział w nowym funduszu TFFF (Tropical Forest Forever Facility) – dzięki niemu kraje rozwijające się, które będą dbały o lasy tropikalne, otrzymają za to pieniądze. Ten rodzaj wsparcia ze strony Norwegii ma mieć jednak głównie postać pożyczek.
Świąteczny klimat
W ostatnim czasie wydobywanie ropy przez Norwegię spotkało się z ciekawym w formie aktem sprzeciwu – członek Extinction Rebellion wspiął się na drzewo mające zawędrować do Wielkiej Brytanii. Przy Trafalgar Square co roku staje dostarczona przez Norwegów choinka – prezent za pomoc udzieloną Norwegii w czasie II wojny światowej. Gest aktywisty miał być wymierzony i w norweski, i w angielski przemysł wydobywczy.
Ciągły wzrost
Pierwsze międzynarodowe spotkanie wokół kwestii klimatycznych odbyło się na Szczycie Ziemi w 1992 roku. Dużym sukcesem negocjacyjnym było zawarte w 2015 roku Porozumienie paryskie, gdzie postanowiono dążyć do ograniczenia wzrostu średniej temperatury na świecie do „znacznie poniżej 2°C”, a najlepiej do 1,5°C względem epoki przedprzemysłowej. W 2023 roku w Dubaju po raz pierwszy zgodnie zadeklarowano rozpoczęcie przejścia z energii kopalnej na energię odnawialną.
Tymczasem jednak od 1990 do 2025 roku globalna emisja CO2 wzrosła o 49%, przez co znajdujemy się na ścieżce do globalnego ocieplenia na poziomie około 2,5°.
