Gdy pojeździsz po Norwegii w oczy rzucą się od razu, wielkie wiertnicze platformy co są częścią krajobrazu. Kto wymyślił sposób taki, by z dna morza wydobywać, olej, który do napędów wszyscy chcą wykorzystywać? W dziewiętnastym wieku w Kutnie dla ścisłości tak w połowie, na świat przyszedł pan Zglenicki wkrótce świat się o nim dowie. Uczył się w gimnazjum płockim i w Warszawskiej Szkole Głównej, został świetnym geologiem co mu się przydało później. Podjął pracę w świętokrzyskiem, piece hutnicze budował, a że szło mu całkiem dobrze, wrogów sobie wyhodował. Oskarżony o prywatę przeszedł zdymisjonowanie, więc do Baku wnet pojechał. Baku jest w Azerbejdżanie. Poszukiwał złóż naftowych już prywatnie po robocie, naszkicował też map wiele, które mu przyniosły krocie. Bo te mapy moi drodzy to nie były te drogowe, Witold na nich ponanosił gdzie leżą pola naftowe. Większość z nich pod wodą była, ciągnąć ropę? Niepodobna. Lecz Zglenicki sam wymyślił jak się do tej nafty dobrać. Myślał, liczył, porównywał i projekty wciąż rysował. Wreszcie platformę wiertniczą pierwszą w świecie wybudował. Ropa rurą popłynęła i Zglenicki się dorobił, dzięki tym pieniądzom właśnie wiele też dla ludzi zrobił. Wodociągi, szkoły, domy, elektryczność dzięki niemu. To mieszkańcy Baku właśnie zawdzięczają Zglenickiemu. Ufundował też nagrody i stypendia dla zdolniachów, bo miał mnóstwo kasy z ropy, wydobytej z morza piachu. Pomysł Witka, aby wspierać ludzi utalentowanych, przejął jego szwedzki kumpel Alfred Nobel bardzo znany. W Rosji nawet do tej pory z jego map wciąż korzystają, i na złożach oznaczonych platformy swoje stawiają. Umarł młodo, bo choroba zmogła jego w kwiecie wieku. Warto więc wspominać czasem o tym pomysłowym człeku. A platformy, które ciągną olej z morza norweskiego, właśnie one są świadectwem geniuszu imć Zglenickiego.