TO może uczynić cię szczęśliwym
Na co czekasz? Co ma się wydarzyć, żebyś mógł powiedzieć „udało się”! Czy chodzi o rozwój Twojej kariery, firmy, czy może o pierwsze słowo twojego dziecka? A może czekasz na rozwód? Na ślub, albo na awans? Kiedy TO się wydarzy? Powiem szczerze – myślę, że nigdy! Bo TO jest kameleonem i zwodzicielem, zmienia zabarwienie, żeby tylko nie dać się złapać.
Osiągnięcie upragnionego celu nie wystarcza, pojawia się nowy. Nie da się „osiągnąć” szczęścia.
Szczęśliwym można po prostu być.
Spełnienie wymyka się z rąk wszystkim niecierpliwcom. Kiedy? KieDY? KIEDY?! „Na świętej Gdygdy – czyli nigdy” – jak mawiała moja nawiedzona nauczycielka matematyki, która w pewien sposób wyprzedzała epokę, chodząc w latach 90’tych ubiegłego wieku w trampkach na obcasie. A co do stanu błogości, na który tak liczę, znajduje się u tej Gdygdy. A to straszna zołza jest!
Dlatego, im bardziej pod górę, tym łatwiej mi zrozumieć, że nie muszę walczyć, miotać się, buntować. I nie tylko w spełnieniu znajdę szczęście. Czasem droga do niego prowadzi przez zgodę na to, że czegoś brak. A czasem przez zgodę na to co jest, choć wydaje się niechciane. I to wcale nie znaczy, że nie warto walczyć o marzenia. Jak najbardziej, to wręcz wskazane. Wojownicy – marzyciele to zwykle najbardziej inspirujące osoby.
Strata może okazać się zyskiem.
Jednak jeśli cel, mimo usilnych prób, oddala się, zamiast przybliżać, to może warto przestać cisnąć i przyjąć scenariusz, którego sama nie pisałam? I otworzyć się na możliwości, których teraz nie dostrzegam? Bo mój wzrok, moje zmysły, choć wspaniałe, są ograniczone. Przekonanie o własnej wszechwiedzy jest zuchwalstwem i najczęściej – głupotą. Parafrazując starożytnego filozofa – im więcej wiemy, tym większa nasza świadomość rzeczy, o których nie wiemy nic.

Zatem może czasem warto odpuścić? A wtedy, zupełnie niespodziewanie, spełnienie zjawia się samo, w miejscu, na które nawet nie spojrzałam. To co do mnie wraca, jest dla mnie. To, co odchodzi, nigdy moje nie było. Strata może okazać się zyskiem, a zmiana, której się obawiam, może zaprowadzić na najlepszą, choć niekoniecznie najłatwiejszą drogą.
Najłatwiejsze nie jest synonimem najlepszego.
Są też takie sytuacje, w których niewiele można zrobić. Rzeczy dzieją się poza nami. Nikt nie pyta nas o zgodę, czy chcemy paść ofiarą pirata drogowego, czy chcemy choroby naszego dziecka, czy chcemy, by ktoś bliski zdradził nas i opuścił. Ale TO się zdarza. I czy wtedy jest już koniec? Czy nie ma już szans na szczęście, na spełnienie?
Kiedyś tak myślałam. Przeżyłam jednak zmianę poprzez wydarzenie, na które nie podpisywałam zgody. A jednak do mnie przyszło. I zobaczyłam, że wszystko zależy od mojego „tak” lub „nie”, od tego, czy przyjmę próbę, czy też wybiorę rozpacz i beznadzieję. Zetknęłam się też z postacią Nicka Vujicica, który urodził się bez rąk i bez nóg (zespół tetra-amelia). A mimo to jest spełnionym, szczęśliwym człowiekiem, jednym z najsłynniejszych mówców motywacyjnych na świecie. Czytałam jego książkę: „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń” i polecam ją każdemu, kto czasem bywa niezadowolony z tego kim jest, jaki jest i jak wygląda jego życie. Nick udowadnia, że w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji, można odnaleźć światło i nadzieję.
Słowa idealnie pasujące do postaci Nicka, pasują też do sytuacji wielu ludzi, bo wielu czeka na większy, lub mniejszy cud: „Jeśli nie otrzymujesz cudu… stań się nim”.

To jest możliwe i tego właśnie życzę Tobie i sobie.
1 Comment
Malo przejrzysty ten artykul. Taki niby cos niby nic.
Milo sie czytalo oczekujac konsensusu a tu rozczarowanie.
Jakby zabraklo konca.