Close Menu
  • På norsk
  • Українською
  • Wiadomości
  • Społeczeństwo
  • Kultura
  • Reportaże i wywiady
  • Zdrowie
  • Aktywnie
Kategorie
  • Aktywnie
    • Podróże
    • Sport
    • Wędkarstwo
  • Kultura
    • Felieton
    • Film
    • Literatura
    • Muzyka
  • På norsk
    • Kronikk
  • Reportaże i wywiady
  • Społeczeństwo
    • Dzieci
    • Historia
    • Kulinaria
    • Lokalnie
    • Ludzie
    • NAV
    • Opinia
    • Środowisko
  • Wiadomości
    • Polityka
      • Polityka lokalna
      • Wybory 2021
  • Zdrowie
    • Covid-19
  • Українською
Facebook X (Twitter) Instagram YouTube
Facebook Instagram X (Twitter) YouTube
Razem Norge – polska gazeta w NorwegiiRazem Norge – polska gazeta w Norwegii
  • På norsk
  • Українською
  • Wiadomości
  • Społeczeństwo
  • Kultura
  • Reportaże i wywiady
  • Zdrowie
  • Aktywnie
Razem Norge – polska gazeta w NorwegiiRazem Norge – polska gazeta w Norwegii
Strona główna»Kultura»Muzyka»Kora, legenda polskiej muzyki
Muzyka

Kora, legenda polskiej muzyki

By Wiesław Kot3 sierpnia 2022Brak komentarzy6 minut czytania
Foto: Andrzej Hulimka/Forum
Udostępnij
Facebook Twitter LinkedIn Email
Artykuł został opublikowany ponad rok temu, dlatego zawarte w nim informacje mogą być nieaktualne.

W jej życiu skupiły się wszystkie ciemne strony, ale też kolory i nadzieje Polski ostatniego półwiecza. Do końca życia powtarzała: „Chwilo, trwaj, jesteś piękna!”.

Olga Ostrowska (później Jackowska, następnie Sipowicz) nie była szczęśliwym dzieckiem. Rodzice, zmuszeni uciekać z Kresów, osiedlili się po wojnie w Krakowie. Te Kresy Wschodnie, ze Stanisławowem, Buczaczem i ze Lwowem, w opowieściach rodziców stawały się miejscem niemal cudownym, rajem utraconym. Gnieździli się tymczasem w straszliwej ciasnocie w trzydziestometrowej suterenie bez ciepłej wody i prądu. Zajmowali jeden pokoik z kuchnią, właściwie w przedsionku pralni. A dzieci było pięcioro. Ojciec na jakiejś fikcyjnej urzędniczej posadce zarabiał grosze. Dziećmi zajmowała się matka, która swoją zapobiegliwością uratowała małą Olgę od ślepoty, gdy ta zapadła na gruźlicę oczu. Kiedy mama zachorowała na gruźlicę i musiała się na stałe przenieść do szpitala, rodzeństwo rozdysponowano po domach dziecka. Tam okazało się, że nie wiadomo skąd i jak mała Olga nauczyła się czytać. Uciekała więc z tej szarzyzny w świat „krasnoludków i sierotki Marysi” czy baśni Andersena.

Gdy jako dziewięcioletnia dziewczynka wróciła z jednego z tych domów, była już dzieckiem psychicznie okaleczonym, niezdolnym do samodzielnego życia. Kilka razy zresztą próbowała się go pozbawić. Jej dwaj bracia, ogromnie uzdolnieni i inteligentni, również zupełnie nie umieli odnaleźć się w życiu. Obaj się zapili. Na szczęście samej Oldze udało się w czasie nauki w liceum przeniknąć z ciasnego mieszkanka w ówczesny hipisowski kolorowy świat Krakowa.

Hipisowska młodość pod Wawelem

W liceum często kursowała między krakowskimi Plantami i słynnym „Domem Muskatów” w Zakopanem, mekką ówczesnych hipisów. To tam na łące po raz pierwszy próbowała przemyconego z Zachodu haszyszu i amfetaminy, która była wówczas legalnym medykamentem sprzedawanym w aptekach pod nazwą fenmetrazyna. Tam też słuchała z innymi muzyki Zachodu – Doorsów, Hendrixa, Boba Dylana. No i dużo czytała, jak całe środowisko: Sartre’a, Camusa, Witkacego, Gombrowicza. Najwięcej czasu spędzała w klubie Krzysztofory, gdzie swoje sztuki pokazywał Tadeusz Kantor (sama w nich statystowała), gdzie organizowano liczne happeningi, wystawy, performance. Przyjaźniła się z Jerzym Beresiem, rzeźbiarzem, który swoje słynne „ołtarze” rozstawiał, a czasami rzeźbił publicznie. Kora była też stałą bywalczynią Piwnicy pod Baranami, gdzie osiemnaste urodziny zorganizował dla niej Wiesław Dymny, mąż znanej do dzisiaj aktorki Anny. Kiedy Olga pojechała na zlot hipisów do Mielna w roku 1968, zgodnie z ówczesną modą nadała sobie nowe imię – Kora. „To był intensywny czas. Myśli, idee kłębiły się wokół nas. Wielka fuzja teatru, literatury, psychologii. I moja młodość. Niby PRL, a jest co wspominać” – mówiła po latach.

W Piwnicy pod Baranami poznała muzyka rockowego Marka Jackowskiego. On zakochał się w Korze z miejsca, jeździł za nią po kraju, aż wreszcie wyznał jej miłość: „Poczułam, że dobiłam do przystani. Marek był tą przystanią”. Na ich ślub przyszły największe gwiazdy ówczesnego Krakowa: Ewa Demarczyk, Piotr Skrzynecki, Jacek Ostaszewski (później z grupy Osjan). Wesele odbyło się w słynnym lokalu Wierzynek. W mieszkaniu, które kiedyś należało do Stanisława Wyspiańskiego, urodził im się syn. Kora zaczęła się stabilizować. Podjęła pracę psychoterapeutki w dziecięcej klinice psychiatrycznej, tylko dlatego, że nikt się do tego zajęcia nie palił.

Maanam nagrywa, ZOMO patroluje

Na licznych zakrętach życia Kora szukała odskoczni w muzyce. I tak narodził się zespół Maanam. W niespokojnym roku 1980 zaproszono go na Festiwal w Opolu. Kiedy Kora wykrzyczała z estrady monolog zblazowanej gwiazdy, która właśnie wybiera się w podróż do Buenos Aires, publiczność oszalała. I ona sama dosłownie z dnia na dzień stała się gwiazdą. Swą pierwszą płytę „O!” muzycy nagrywali w zimę stanu wojennego (1981). Na ulicy stały koksowniki, patrole krążyły całą noc w czasie godziny milicyjnej, a oni, w tej paranoicznej atmosferze, dogrzewając się alkoholem, nagrywali kolejne partie materiału. Płyta trafiła w swój czas – ustawiały się po nią niekończące się kolejki.

Zespół z miejsca ruszył w Polskę. Koncertowali po dwadzieścia dni w miesiącu, a kiedy zjawiali się w krakowskim mieszkaniu, musieli przyjmować setki fanów, którzy zjeżdżali się do nich z całego kraju. Część z nich była dosłownie domownikami państwa Jackowskich. Inni całymi godzinami wystawali pod balkonem, żeby tylko doprosić się chwili rozmowy. Świetna passa Maanamu trwała aż do 1984 roku. Wtedy ktoś z partyjnych ideologów wpadł na pomysł, by ten czołowy polski zespół wystąpił na zjeździe młodzieży komunistycznej ze wszystkich „demoludów” organizowanym w Sali Kongresowej Pałacu Kultury w Warszawie. Zlot miał uświetnić sam premier Związku Radzieckiego Nikołaj Ryżkow. Kora powiedziała stanowcze „nie!”. „Jak nie, to nie” – odpowiedziały władze i zakazały puszczania w radiu piosenek Maanamu. Kiedy więc Marek Niedźwiecki w Liście Przebojów Programu Trzeciego nie mógł wyemitować piosenki „To tylko tango”, puszczał w kółko sam perkusyjny wstęp do piosenki. Publiczność i tak wiedziała, o co chodzi. „Było to dość dramatyczne – mówiła Kora – bo przez trzy minuty leciała wyłącznie perkusja, ale z drugiej strony, jaka wspaniała lojalność i odwaga”.

Oczywiście cenzura niezwykle starannie prześwietlała teksty ich piosenek i dopatrywała się aluzji politycznych nawet w zupełnie niewinnych kawałkach. W piosence „Parada nadzwyczaj wielkich słoni”, która była tylko zapisem absurdalnego snu, dopatrywała się aluzji do agresji Związku Radzieckiego na Afganistan. Kiedy Kora napisała piosenkę „Fly by LOT, by Antonow”, cenzurze „Antonow” nie skojarzył się z modelem radzieckiego samolotu, lecz z niejakim Antonowem, który był zamieszany w zamach na papieża. Tymczasem dla zespołu, który koncertował z sukcesami w całej Polsce i z nie mniejszymi w zachodniej Europie, nadchodziły coraz gorsze czasy. „Nie wiedziałam już, kim jestem i kim chcę być. Matką? Żoną? Kochanką? Piosenkarką? Do tego ogólna atmosfera w kraju: druga połowa lat osiemdziesiątych to bardzo niedobry okres dla Polski. Ciemny. Pełne rozprężenie, także w kulturze. Aresztowania, więzienia, straszna bieda. Po 1985 roku niczego już w Polsce nie było. Czyściec” – wspominała Kora. Ostatni koncert jako Maanam z pierwszej fazy działalności muzycy dali w roku 1986 w Sali Kongresowej w Warszawie. Był to występ charytatywny dla dzieci specjalnej troski. Kryzys przechodziło także małżeństwo z Markiem Jackowskim, ostatecznie zakończone rozwodem.

Wtedy też nadszedł czas zacieśniania więzi między Korą a Kamilem Sipowiczem, którego znała od dawna. Wywodził się z cyganerii artystycznej Krakowa, ale wybrał ścieżkę naukową: zaczął studiować w Niemczech i tam pisał doktorat z filozofii.

Chwile, które trwają…

W latach dziewięćdziesiątych Korze i Maanamowi pracowało się trudniej, ponieważ błyskawicznie zniknęły z życia społecznego wszelkie znaki orientacyjne, które tak łatwo podchwytywała publiczność w poprzedniej dekadzie. Sięgnęła po teksty poety Kamila Sipowicza i wiele z nich znalazło się na płycie pod tytułem „Róża”. W Maanamie zmieniali się muzycy. Zespół ostatnią swoją płytę nagrał w 2004. Nazywała się „Znaki szczególne”. Kora jeździła wtedy często do Konstancina do ośrodka chorych na AIDS, który prowadzili ojcowie kamilianie. Zaprzyjaźniła się z nimi, widząc, jak bez reszty oddani są chorym. Sama czuła się wtedy coraz bardziej chora: zdiagnozowano u niej raka jajnika, pojawiły się przerzuty. Przechodziła operacje i chemioterapie, a przecież czuła, że może się swoim muzycznym doświadczeniem podzielić z młodszymi pokoleniami artystów. Dlatego przyjęła propozycję jurorowania w programie telewizyjnym „Must Be The Music”.

Zmarła w roku 2018, otoczona miłością bliskich i przyjaciół. Pod koniec życia powtarzała jeszcze dobitniej niż zwykle: „Mogę tylko powiedzieć: chwilo, trwaj, jesteś piękna!”.

Tekst został przygotowany przez portal Dla Polonii.

Udostępnij. Facebook Twitter LinkedIn Email

Powiązane

Sprawdź czego jeszcze nie wiesz o 17. maja

Szantaż seksualny z motywem finansowym

Definiował największe cywilizacyjne zagrożenie. Rocznica urodzin Leopolda Tyrmanda

Zostaw kometarz Anuluj komentarz

Na czasie

Polska Szkoła Sobotnia w Moss

Społeczeństwo 2 maja 2025

W rozmowie z Sylwią Persińską, dyrektorką Polskiej Sobotniej Szkoły im. Marii Skłodowskiej- Curie w Moss…

Kryzys: masz sobie poradzić przez tydzień

2 maja 2025

Legoland? Warto, warto!

30 kwietnia 2025

Dożywocie dla Norwega za zabójstwo w Oświęcimiu

30 kwietnia 2025

Viggo Kristiansen ponownie przed sądem – adwokat chce 90 milionów koron odszkodowania

29 kwietnia 2025

Oslo: Bieg Konstytucji 3 Maja

28 kwietnia 2025

Dlaczego nie chcemy mieć dzieci? Nowy raport

27 kwietnia 2025

Morderstwo w Baneheia: Sprawa, która wciąż trwa

26 kwietnia 2025

Spotkanie Trump-Støre: „bardzo dobre” czy „żenujące”? 

25 kwietnia 2025

Emerytura w Norwegii: Co czwarta osoba traci prawo do wcześniejszej emerytury​

24 kwietnia 2025

Stig Millehaugen, najgroźniejszy człowiek w Norwegii zatrzymany

23 kwietnia 2025

Haakon, następca tronu Norwegii w Polsce

22 kwietnia 2025

Wschodnia Norwegia: mniej pociągów, większy chaos

22 kwietnia 2025

Skąd się wziął śmigus-dyngus?

21 kwietnia 2025

Lysefjord z maluchem

20 kwietnia 2025
Dane kontaktowe

Polsk-Norsk Forening Razem=Sammen
nr org. 923 205 039

tel. +47 966 79 750

e-mail: kontakt@razem.no

Redakcja i współpraca »

Ostatnio dodane

Sprawdź czego jeszcze nie wiesz o 17. maja

17 maja 2025

Szantaż seksualny z motywem finansowym

16 maja 2025

Definiował największe cywilizacyjne zagrożenie. Rocznica urodzin Leopolda Tyrmanda

16 maja 2025
Współpraca

Razem Norge jest laureatem nagrody "Redakcja medium polonijnego 2025", przyznawanej przez Press Club Polska.

Facebook Instagram X (Twitter) YouTube

Informujemy, że polsko-norweskie stowarzyszenie Razem=Sammen otrzymało za pośrednictwem Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" dofinansowanie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2024 – Media i Struktury. Nazwa zadania publicznego: Wsparcie działalności organizacji polonijnych w krajach skandynawskich Kwota dotacji 2024: 78,587.60 PLN w 2024 r. Całkowita wartość zadania publicznego 2024: 232 704,80 PLN Data podpisania umowy: Październik 2024 r. Wsparcie w ramach projektu dotyczy m. in. dofinansowania kosztów wynajmu pomieszczeń, ubezpieczenia, wynagrodzeń pracowników, zakupu materiałów biurowych oraz innych kosztów funkcjonowania organizacji.

Ansvarlig redaktør: Katarzyna Karp | Administrasjonssjef: Sylwia Balawender
Razem Norge arbeider etter Vær Varsom-plakatens og VVP regler for god presseskikk. Alt innhold er opphavsrettslig beskyttet.

© 2025 Razem=Sammen | Made in Kristiansand

Wprowadź szukaną frazę i naciśnij Enter, aby przejść do wyników wyszukiwania. Naciśnij Esc, aby anulować.