Niechciane połowy
Od przybytku głowa nie boli. A jednak, wypływający na połów w Gillsvannet z niechęcią patrzą na swoje łupy – mnóstwo złowionych szczupaków.
Szczupaki pojawiają się w coraz to nowych słodkich wodach wokół norweskich miast. Jak podaje NRK mieszkańcy z okolic Gillsvannet koło Kristiansand narzekają na drapieżne ryby w popularnym kąpielisku.
– Wcześniej były tu pstrągi, kaczki, gęsi i dużo pływania. Teraz jest tylko szczupak – mówi Vidar Christensen, który dorastał blisko Gillsvannet.
64-latek uważa, że to nie najlepsze miejsce dla kąpieli z wnukami.
W ostatnią sobotę na połowie był razem z Arvidem Doknesem.
– Jeszcze nigdy nie złowiłem tylu szczupaków, kilka na prawie metr długości.
Tydzień wcześniej Vidar Christensen w tym samym miejscu złowił 80 szczupaków. Połów zakończył się zastrzykiem przeciw tężcowi. Szczupaki zrobiły użytek ze swoich ostrych zębów.
– To była dzicz. Musiałem iść do szpitala. Krwawiłem z ośmiu palców.
Ze względu na brodźce (podrodzina ptaków z rodziny bekasowatych) na akwenie nie można używać silników motorowych. Jednak tu już nie ma ptaków.
– Kiedyś było to bogate jezioro rybackie, z wieloma gatunkami ryb. Teraz fauna jest wyniszczona, nie ma tu już nawet kaczek – mówi Arvid Doknes.
Podwodne żarłoki
Ryby drapieżne są odkrywane w coraz większej ilości akwenów w pobliżu osad ludzkich.
– Szczupak to niestety jeden z najszybciej rozprzestrzeniających się gatunków w tym kraju – mówi Jarle Steinkjer z Norweskiej Agencji Środowiska.
W wielu przypadkach ryby są nielegalnie wypuszczane przez wędkarzy.
Szczupak nie jest uważany za niebezpieczną rybę dla ludzi, ale istnieje kilka historii o bolesnych ugryzieniach. Zeszłego lata na przykład media informowały o siedmioletniej dziewczynce, która została ugryziona w stopę przez szczupaka w Longumvannet w Arendal; założono jej kilku szwów.
– Szczupaki dużo jedzą. Obawiamy się, że mogą rozprzestrzenić się na kilka sąsiednich cieków wodnych. To niszczy możliwość angażowania się w wędkarstwo rekreacyjne – mówi Frode Kroglund, kierownik ds. rybołówstwa w Agder.
Szczupak zna swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym. Znajduje się w nim na górze. Dodatkowo szczupaki składają ogromną ilość ikry.
Zacząć od nowa
Vidar Christensen ma nadzieję, że wkrótce nastąpi zatruwanie Gillsvannet rotenonem. Obawia się, że szczupaki przedostaną się do rzeki Tovdal, która ma ujście po drugiej stronie fiordu. Dlatego uważa, że nie ma czasu na zwłokę.
Kierownik ds. rybołówstwa, Frode Kroglund, całkowicie zgadza się z Christensenem.
– Gdyby to zależało ode mnie, zrobilibyśmy to natychmiast. Złożyliśmy wniosek do Norweskiej Agencji Środowiska, aby użyć rotenonu, teraz sprawa jest rozpatrywana.
Zastosownie rotenonu oznacza zatruwanie wszystkich żywych istot w wodzie, aby zacząć od nowa bez gatunku, którego chce się pozbyć.
– Martwimy się, że szczupak przedostanie się przez Tovdalsvassdraget do łososia i może to nastąpić szybko, gdy Tovdalselva jest zalewana. Woda powierzchniowa w tym fiordzie jest tak świeża, że można do niej włożyć kubek i wypić. W takich warunkach szczupak może szybko przedostać się przez fiord do rzeki – mówi Kroglund.
Pierwszego szczupaka w Gillsvannet złowiono zaledwie trzy lata temu. Frode Kroglund uważa, że nie jest możliwe, by szczupak sam tu wpłynął.
– Musiałby wypłynąć przez ciek wodny w Arendal i całą drogę tutaj przebyć w słonej wodzie. Jest to bardzo mało prawdopodobne. Mógłby też wypłynąć z Trøndelag, co jest jeszcze mniej prawdopodobne – mówi Frode Kroglund.
Konsultacja
Norweska Agencja Środowiska przekazała już 900 000 nok na rzecz Gillsvann, ale decyzja o wdrożeniu rotenonu nie została jeszcze formalnie podjęta. Jeśli tak się stanie, za samo zatrucie odpowiedzialne będą władze weterynaryjne.
Zatruwanie wody w kąpielisku rotenonem wykonywane jest zwykle po sezonie kąpielowym.
– Wiąże się to również z tym, że szczupak to ryba składająca ikrę na wiosnę. Jeśli zrobimy to zbyt wcześnie, ikra może przeżyć – mówi starszy doradca Jarle Steinkjer z Norweskiej Agencji Środowiska.
Gillsvannet to teren otwarty, na którym w sezonie kąpielowym jest spory ruch. Prawdopodobnie latem będzie tu pływać wiele osób. NRK opublikowało artykuł o „norweskim krokodylu”, prezentując szczupaka jako niemal zagrożenie dla ludzi, co oburzyło wielu czytelników. Jedno jest pewne – dla szczupaków w Gillsvannet nastały trudne czasy.
2 komentarze
Nie rozumiem podejścia Norweskich władz do tematu… Znam kilka jezior w Agder gdzie szczupaki są i były, jest ich tam sporo jak i innych ryb np. pstrągów, linów okoni również dużo kaczek. To natura a ingerencja w nią zwłaszcza chemią chyba nie jest wyjściem. Mowa o przedostaniu się szczupaka do rzek, czy ktoś pomyślał o tym podejmując takie decyzję że zabija tym wszystko co żyje w tej wodzie? Jest jeszcze inny problem, co będzie gdy ta chemia dostanie się właśnie ciekiem wodnym do tych łososiowych chronionych rzek? Czy tego chcemy?
Też mnie to zastanawia. Zaproponowałam zorganizowanie zawodów wędkarskich na Gillsvannet, żeby sporo szczupaka odłowić, ale szybko dano mi do zrozumienia, żeby dać sobie spokój. Mają też opozycje, bo próbowano już w zeszłym roku przepchnąć temat wytrucia.