Negocjacje budżetowe nie przyniosły na razie rezultatu. Norweską scenę polityczną ogarnął chaos. Czy premier Støre wyjdzie z tego obronną ręką?
Głosowanie nad budżetem na 2026 rok już w piątek. Tymczasem Arbeiderpartiet wciąż nie zapewniła sobie większości dla projektu budżetu. Dlaczego okazało się to problematyczne?
Po wrześniowych wyborach mówiono o zwycięstwie bloku „czerwono-zielonego”, partii centrowych i lewicowych. Te ugrupowania zapewniły sobie 88 miejsc w Stortingu. Przeciwny blok, „niebiesko-niebieski”, złożony z partii znajdujących się zdecydowanie bliżej prawej strony sceny politycznej, uzyskał 81 miejsc.
Zwycięska Arbeiderpartiet dostała 53 mandaty i choć w Norwegii formalnie są możliwe rządy mniejszościowe – i taki właśnie jest obecny rząd złożony wyłącznie z polityków Ap – to realna przewaga bloku „czerwono-zielonego” uzależniona jest od współpracy wszystkich jego ugrupowań.
Negocjacje budżetowe to pierwszy ważny test spójności tego bloku. Na razie jest to test niezdany.
Pierwotny termin na stworzenie projektu budżetu akceptowalnego dla całej strony „czerwono-zielonej” minął w niedzielę. Do porozumienia na ten moment doszły trzy partie – Arbeiderpartiet, Senterpartiet i Rødt. Zaproponowano budżet, dla którego w tej chwili nie ma większości. Negocjacje Miljøpartiet de Grønne i Sosialistisk Venstreparti z pozostałymi partiami zostały zerwane i nie wiadomo, czy będą wznowione. Ap apeluje jednak o kontynuowanie rozmów.
Inna większość jest możliwa?
Aktywnie działa też w tej chwili prawa strona norweskiej sceny politycznej.
– Jesteśmy świadkami chaosu spowodowanego przez koalicję czerwono-zieloną, przed którym ostrzegaliśmy przez całą kampanię wyborczą. Kryzys budżetowy rozgrywający się teraz w parlamencie, jest kolejnym przykładem tego, że obecna większość nie jest w stanie kierować krajem w odpowiedzialny sposób – komentował w Nettavisen Dag Inge Ulstein, lider chrześcijańskiej Kristelig Folkeparti.
– Jestem w norweskiej polityce od dawna i widziałam wiele dziwnych rzeczy, ale to jest żenujące – była premier Erna Solberg cytowana przez e24.no.
Ulstein zaprosił Senterpartiet do przejścia na niebiesko-niebieską stronę. Uważa, że Sp więcej ma wspólnego z tym blokiem niż z mocno lewicowymi partiami stanowiącymi część bloku przeciwnego.
Lider Senterpartiet jednak nie daje się na razie skusić. Uważa, że w powstałym projekcie budżetu wiele spraw ważnych dla jego ugrupowania ma szansę na realizację. Powołał się między innymi na wzmocnienie wsparcia dla przedszkoli, szkół, opieki zdrowotnej i społecznej w całej Norwegii, a więc również w mniejszych miejscowościach, o których interesy stara się dbać postchłopska SP. Wspomniał też o wycofaniu się przez AP z propozycji podwyżki podatków od paliw kopalnych i zapewnieniu przewidywalności działania sektora naftowego.
Część z tego, co satysfakcjonuje Sp, jest zbyt trudna do zaakceptowania przez MDG i SV, partie prośrodowiskowe, chcące doprowadzić do odejścia od paliw kopalnych.
Kolejną kością niezgody jest stosunek do Izraela. MDG i SV są zdecydowanie bardziej propalestyńskie niż Ap. Propozycje z obecnego projektu budżetu – miliard koron pomocy dla Gazy czy lobbowanie za tym, by Izrael musiał wziąć udział w jej odbudowie – to dla nich jak widać za mało.
Scenariusze trudne i trudniejsze
Co się teraz stanie? Jak ocenia w NRK komentator polityczny Lars Nehru Sand, być może Jonas Gahr Støre zdecyduje się na „kabinettspørsmål”. To forma wotum zaufania kierowanego przez rząd do parlamentu. MDG i SV będą musiały zagłosować „za”, jeśli nie chcą upadku obecnego rządu. Z ich perspektywy wymuszenie na premierze sięgnięcia po kabinettspørsmål to o tyle dobra perspektywa, że ugięcie się dopiero pod groźbą upadku rządu i potencjalnego przejęcia władzy przez prawicę pokazałoby ich lewicowym wyborcom, że naprawdę długo i stanowczo walczyły o swoje postulaty.
Inne hipotetyczne rozwiązania – jak zaoferowanie MDG i SV czegoś więcej w negocjacjach, szukanie poparcia dla rządu w bloku „niebiesko-niebieskim” czy sytuacja, w której MDG i SV poprą budżet bez ustępstw ze strony Ap – wydają się Sandowi mniej prawdopodobne.
Nic jednak nie jest w tej chwili jeszcze przesądzone.
Jeśli opór MDG lub SV okaże się nie do przezwyciężenia, rząd może upaść. Wiceprzewodniczący MDG, Jonas Maas Nilsen, w rozmowie z NRK potwierdził, że ugrupowanie to jest gotowe na nieudzielenie Ap wotum zaufania.
– To będzie tydzień, który zadecyduje, czy czeka nas chaos polityczny, jakiego nie widzieliśmy w Norwegii od dziesięcioleci – powiedział VG politolog Svein Erik Tuastad.
W norweskim systemie politycznym nie ma możliwości rozpisania przedterminowych wyborów. Któraś ze stron – czerwono-zielona lub niebiesko-niebieska – będzie musiała zbudować większość, by kraj działał stabilnie.
