Gdy bezpośrednie zagrożenie minęło, w Norwegii zaczęto wyciągać wnioski. Wiele gmin zgłasza, że będzie miało problemy z poradzeniem sobie z podobnymi do „Amy” kataklizmami. Zwracają uwagę na niewystarczająco wydolną kanalizację. Zawiedli także meteorolodzy oceniający ryzyko w Bergen.
Konieczność odprowadzenia nadmiaru wody podczas intensywnych opadów deszczu może być w Norwegii rosnącym wyzwaniem w nadchodzących latach – sugerują nowe badania IPSOS-u powstałe na zlecenie firmy ubezpieczeniowej Gjensidige.
Przedstawiciele 25% badanych gmin ocenili lokalną sieć kanalizacyjną jako „złą” lub „bardzo złą”. To ponaddwukrotny wzrost w stosunku do roku 2016, gdy sądziło tak 11% ankietowanych. Tegoroczny sondaż objął 175 gmin.
Helge Eide z Kommunenes Sentralorganisasjon (Centralnej Organizacji Gmin) uważa, że potrzebne jest mocniejsze zaangażowanie państwa, analizowania sytuacji z perspektywy ogólnokrajowej i większej koordynacji działań pomiędzy poszczególnymi rejonami.
– W wyniku zmian klimatycznych będziemy mieć więcej wód opadowych w nadchodzących latach. To będzie wymagało większych inwestycji od nas wszystkich. Musimy budować inaczej i myśleć w nowy sposób – komentował Minister Klimatu i Środowiska Andreas Bjelland Eriksen, podkreślając potrzebę mądrego inwestowania w zapobieganie szkodom powstającym podczas kataklizmów.
Zalane piwnice i drogi oraz inne konsekwencje ekstremalnych opadów wiążą się ze znacznymi kosztami. Dla „Amy” nie ma jeszcze danych w tym zakresie. Dla porównania: według DSB, wypłaty odszkodowań za szkody spowodowane przez wodę po przejściu huraganu Hans w 2023 roku wyniosły około 638 milionów koron. Całkowite koszty tego zdarzenia to zaś prawie 7 miliardów koron.
Niedobrane barwy Bergen
O zapobieganie szkodom nie zadbano dostatecznie w ostatnich dniach w Bergen. Zawiódł system ostrzegania. Eksperci z Meteorologisk institutt przyznają, że nie doszacowali zagrożenia. Stąd na mapach ostrzegawczych okolice Bergen wciąż były zaznaczone na żółto, podczas gdy powinien był tam już widnieć kolor pomarańczowy.
Pomarańczowe ostrzeżenie pojawiło się w Bergen dopiero w nocy z piątku na sobotę. Tymczasem tej samej nocy zmierzono najsilniejszy podmuch wiatru w październiku w historii pomiarów w tym mieście, wynoszący 36,6 metra na sekundę.
Øyvind Breivik w wywiadzie dla NRK podkreślił, że zbyt częste wysyłanie ostrzeżeń może uśpić czujność mieszkańców, lecz przyznał także, że konsekwencje niedostatecznego ostrzegania mogą być poważne.
Żółć, pomarańcz i czerwień
Kolor żółty to sygnał umiarkowanego zagrożenia o zasięgu lokalnym często niewiążącego się z zakłócaniem codzienności większości osób – zwłaszcza tych, które nie planują wówczas aktywności na świeżym powietrzu. Kolor pomarańczowy, i (ekstremalnie rzadki) czerwony wiążą się natomiast z niebezpieczeństwem utraty życia.
