Słynny głos Tomasza Knapika oznajmia, że powinniśmy wysiąść z metra. Wcześniej jednak naprzeciwko nas usiadły trzy eleganckie panie. Rozmawiały o pogodzie i butach. Wyróżniały je jednak dwie rzeczy: uśmiech oraz krótkie patyki wystające z ich torebek.
Jak się już po chwili okazało takich patyków mniejszych lub większych zobaczymy tysiące, ba, co więcej sami staniemy się ich posiadaczami.
Już na powierzchni trzy uśmiechnięte panie jak na komendę wyjęły swoje patyki. Okazały się drzewcami biało-czerwonych flag, które z pietyzmem rozwinęły.
Grupki
Na ulicach mnóstwo ludzi jak to zwykle w Warszawie bywa, w większości ci idący w kierunku Nowego Świata, ubrani byli w barwy narodowe, nieśli flagi, proporce, kotyliony, transparenty. Żadnych śpiewów czy skandowanych haseł nie usłyszeliśmy. Czuć było radosne napięcie i jeszcze skrywaną radość. Grupek pojawiało się coraz więcej, wylewały się z bocznych uliczek i łączyły powoli w pochód. Ludzie szli dość szybko i trzeba przyznać, że równe tempo trzymali nawet ludzie z długim stażem życiowym.


Tłum
Nowy Świat wyglądał jak biało-czerwona rzeka. W naprędce ustawionych straganach można było zaopatrzyć się w przeróżne akcesoria w wiadomych kolorach. Także my kupiliśmy flagi i daliśmy się ponieść tłumowi, który gęstniał z minuty na minutę. Próbowałem robić krótkie wywiady i zadawać ludziom pytania. Słabo to wyszło, bo wszystko w marszu się działo i można było przypadkiem wpaść na kogoś lub drzewcem flagi oberwać.


Im gęściej się robiło w tym pochodzie, tym radośniejsza była atmosfera. Nieskrywane już uśmiechy i wesołe okrzyki otaczały nas zewsząd. Wcześniejsze napięcie przerodziło się w euforię. Pomimo tłoku ludzie przepuszczali się i byli dla siebie bardzo uprzejmi. Wreszcie tłum stanął, bo drogę zastąpiły mu barierki i przedstawiciele Policji.
Gdy padły pierwsze słowa Mazurka Dąbrowskiego rozmowy ucichły i z dziesiątek gardeł popłynęły bliskie i znane każdemu Polakowi słowa …za twoim przewodem…
A zaraz potem rozpoczęła się msza święta.
Ludzie

Gdy udało nam się po dłuższym czasie wydostać z rozentuzjazmowanej gęstwiny ludzkiej, łatwiej można było przyglądać się pojedynczym uczestnikom manifestacji. Co było trochę zaskakujące, nie spotkaliśmy nikogo z umownej przeciwnej strony polskiej sceny politycznej, dosłownie nikogo.



Epilog
Uroczystość zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej trwała cały dzień. Z pewnością znaleźli się ludzie, którzy poświęcili swój czas od wschodu do zachodu słońca, aby swoją obecnością wyrazić dla niego poparcie i wspólnie świętować. My niestety nie mogliśmy tego zrobić, a dodatkowo nie zaopatrzyliśmy się, wzorem najbardziej wytrwałych, w składane krzesła, termosy, butelki z wodą itd. Zastanawiałem się jak krótko określić to wszystko co zobaczyliśmy i przeżyliśmy, i jak nazwać to co łączy tych ludzi. Najlepszym według mnie słowem jest NADZIEJA!
PS
Już po wszystkim, jak na prawdziwych patriotów przystało, udaliśmy się na posiłek i zjedliśmy pysznego kebaba.
Zdjęcia: Małgorzata Kopczyńska, Konrad Olszanowski