Polska była skazana na konfrontację z III Rzeszą i Związkiem Sowieckim – wynikało to z polityki mocarstw i układu sił w Europie. Mogła ten moment jedynie nieznacznie przyspieszyć lub opóźnić. W żadnym wariancie nie mogła jednak uniknąć tragedii.
Od momentu dojścia Adolfa Hitlera do władzy w 1933 r., Europa weszła na drogę, z której nie zdołała zawrócić. Co najmniej do 1938 r. III Rzeszę można było powstrzymać, ponieważ nie dysponowała jeszcze potęgą, która w latach 1939-1940 rzuciła na kolana lwią część kontynentu. Stało się jednak inaczej.
Zadecydował mechanizm tak stary, jak sama geopolityka – wojny nie da się prowadzić bez woli. W realiach Europy lat 30. XX w. owej woli rządzących i społeczeństwa do prowadzenia działań wojennych brakowało przede wszystkim po stronie Anglików i Francuzów, zmagających się z traumą po hekatombie I wojny światowej. Nie brakowało jej natomiast w społeczeństwie niemieckim, na czele którego stał człowiek ową wolą wręcz emanujący, odwołujący się do haseł rewizjonistycznych i mocarstwowych.
Sama wola, choć niezbędna, nie wystarczy do wywołania wojny światowej. Do tego trzeba pieniędzy, uzbrojenia, technologii, ludności, zasobów, systemu sojuszy i planu działania, które decydują o zwycięstwie lub porażce. W latach 30. pod tymi względami na konflikt o takiej skali nie był gotowy nikt w Europie – łącznie z Niemcami. Hitler konsekwentnie dążył jednak do zmiany tego stanu rzeczy. Po drodze nie napotkał oporu. Anglia i Francja, choć początkowo znacznie potężniejsze od Niemiec, zmagały się z wewnętrznymi kryzysami gospodarczymi i społecznymi. Ponadto były owładnięte pragnieniem uniknięcia kolejnej wojny. Kiedy więc w 1936 r. Hitler pogwałcił traktat wersalski i dokonał remilitaryzacji Nadrenii, nie spotkało się to z odpowiedzią mocarstw. W 1938 r. dokonał anschlussu Austrii oraz za zgodą Anglii i Francji zajął część terytorium Czechosłowacji. W marcu 1939 r. dokończył dzieła i włączył do Rzeszy Czechy, Morawy i Śląsk Cieszyński. Kolejna na liście była Polska.
Dopiero w tym momencie na zachodzie zrozumiano, że dążenie do pokoju za wszelką cenę, w praktyce utorowało drogę do wybuchu kolejnej wojny światowej. Anglia i Francja bez wątpienia nie były gotowe na wojnę, co w dużej mierze pozwala zrozumieć ich zachowawczość, ale Niemcy do lat 1938-1939 wcale nie znajdowały się w lepszej sytuacji. Mocarstwa zachodnie przeceniały ich możliwości oraz ślepo wierzyły, że Hitler – podobnie jak ich własne elity – nie zaryzykuje wywołania kolejnej wojny światowej, zadowalając się przywróceniem Rzeszy statusu mocarstwowego. Sama Polska nie miała na to żadnego wpływu. Dyplomacja Warszawy nie była idealna, w dwudziestoleciu międzywojennym popełniono w tym obszarze wiele błędów, jednak nawet najlepsi stratedzy w dziejach kierując polską polityką nie zdołaliby odwrócić biegu wydarzeń. Powstrzymać Hitlera można było jedynie wspólnie z Anglią i Francją. Po ich stronie brakowało woli.
Ewentualny sojusz z ZSRR przeciw III Rzeszy nie wchodził w grę. Wpuszczenie Armii Czerwonej na terytorium Polski byłoby równoznaczne z oddaniem bez walki niedawno odzyskanej niepodległości. Irracjonalnym wyjściem było również sprzymierzenie się z Hitlerem. W razie wspólnego ataku z Niemcami na ZSRR Polacy musieli brać pod uwagę wojnę z koalicją angielsko-francusko-rosyjską. W 1939 r. nie zakładano, że Francja szybko się załamie pod naporem Niemiec, wobec czego perspektywa rywalizacji u boku Hitlera na dwa fronty z tak potężnym blokiem nie była kusząca. Nie było również podstaw, by wierzyć Hitlerowi, że po ewentualnym pokonaniu ZSRR Polska nie zostanie Rzeszy całkowicie podporządkowana, nie mając już wtedy pola manewru i sojuszników, którzy mogliby ją wyrwać z niemieckich objęć. Wówczas nawet gdyby Niemcy ostatecznie przegrali wojnę z koalicją pod wodzą USA i Wielkiej Brytanii, los Polski zależałby od zwycięzców. Ci natomiast traktowaliby ją jak pokonanego wasala III Rzeszy, z którym można uczynić cokolwiek.
Gdyby natomiast Hitler sprzymierzył się z Polską i uderzył wpierw na zachód, II RP stałaby się buforem odgradzającym Niemcy od ZSRR. Należało wówczas brać pod uwagę reakcję Stalina, który prawdopodobnie zaatakowałby Polskę, korzystając z zaangażowania Hitlera na zachodzie. W perspektywie była więc samotna walka z ZSRR, podczas gdy Niemcy są związani we Francji i nie ma gwarancji, że zwyciężą.
Polacy wybrali opcję najbardziej logiczną. Sojusz z koalicją francusko-brytyjską, który zakładał przyjęcie na siebie pierwszego uderzenia III Rzeszy, a następnie wspólną walkę z Hitlerem przy wsparciu dwóch imperiów. Gwarancje z ich strony również były niepewne, ale wciąż mocniejsze niż hitlerowskie czy sowieckie. O tajnym protokole dołączonym do paktu Ribbentrop-Mołotow i wynikającej stąd współpracy Niemiec i ZSRR wówczas w Polsce nie wiedziano. Jednak nawet gdyby był to powszechnie znany fakt, Polska miała do wyboru tylko złe warianty alternatywne. Nie mógł zaistnieć scenariusz, w którym II wojnę światową przegrywają i Niemcy, i Sowieci, a Polska jest beneficjentem ich porażki, respektowanym przez zwycięzców tego konfliktu.
W tym kontekście finalne rozstrzygnięcie II wojny światowej, w którym Polska traci niepodległość na rzecz ZSRR, ale zachowuje odrębność oraz granice z ziemiami zachodnimi, jawi się jako brutalny i tragiczny, ale mimo wszystko nienajgorszy finał tej dziejowej epopei. Trudno wyobrazić sobie bardziej pomyślny scenariusz, który byłby realny. Nietrudno za to o scenariusze jeszcze gorsze, które mogły się ziścić.
Tekst pochodzi z portalu Dlapolonii.pl