Rosyjski okręt strzałem ostrzegawczym zmusił norweski kuter rybacki do opuszczenia obszaru, w którym ten znajdował się legalnie.
Øystein Orten, kapitan niewielkiej łodzi rybackiej MS Ragnhild Kristine, stanął 12 września 2024 roku w obliczu dość przerażającego zdarzenia, nietypowego dla pracy rybaka. Na Morzu Barentsa, w norweskiej strefie ekonomicznej, jego 15-metrowy kuter natrafił na potężny rosyjski statek wojenny Admirał Lewczenko, uczestniczący w ćwiczeniach wojskowych „Ocean-24”. To spotkanie zakończyło się oddaniem strzału ostrzegawczego w stronę norweskiej jednostki, co wywołało falę kontrowersji i podniosło temperaturę dyskusji.
„To jest rosyjski okręt wojenny, musicie opuścić ten obszar”
Zaskoczeni norwescy rybacy usłyszeli przez radio komunikat: „To jest rosyjski okręt wojenny, musicie opuścić ten obszar”. Øystein Orten, na swojej łodzi rybackiej MS Ragnhild Kristine, wraz z załogą, znajdowali się legalnie w norweskiej strefie ekonomicznej i nie zamierzali ustąpić.
– Odpowiedziałem, że nie ma mowy, abyśmy odpłynęli, musieliśmy przeciągnąć liny – relacjonuje Orten w norweskich mediach.
Rosjanie poinformowali, że na obszarze odbywają się ćwiczenia wojskowe. Jednak według Ortena, takie działania nie powinny zagrażać bezpieczeństwu cywilnych jednostek. Kapitan odmówił opuszczenia łowiska, co doprowadziło do eskalacji sytuacji.
Gdy rybacy kontynuowali swoją pracę, nagle zauważyli, że rozpędzony 163-metrowy niszczyciel płynie w ich stronę.
– Statek zatrzymał się 200 metrów od nas, mostek miał skierowany w naszą stronę. Można powiedzieć, że wyglądało to groźnie – opowiada Orten.
Rosjanie, aby zwrócić uwagę rybaków, uruchomili sygnał mgłowy na około 15 sekund. Następnie padł strzał, który wstrząsnął kadłubem kutra.
– Nasz kadłub mocno się trząsł, ale łódź nie została bezpośrednio trafiona – mówi kapitan.
Orten przyznaje, że mimo wszystko nie spodziewał się, że Rosjanie zaatakują ich łódź bezpośrednio, choć obawa była naturalna.
Ostatecznie, po napiętej wymianie zdań, rybacy zgodzili się na „dobrowolny przymus”, jak to określił sam kapitan, przesuwając się na zachód, zgodnie z prośbą Rosjan. Po kilku godzinach wrócili na łowisko. Incydent spowodował także pewne straty. Opóźnienie w pracy sprawiło, że rybacy zakończyli połowy dopiero o 8:30 następnego dnia, tracąc szacunkowo 100 000 NOK.
„Awanturnicze zachowanie“
Incydent, w którym uczestniczyła MS Ragnhild Kristine, nie jest odosobnionym przypadkiem. Rosyjskie ćwiczenia wojskowe na Morzu Barentsa stają się coraz bardziej powszechne. Według informacji norweskich władz, w ćwiczeniach „Ocean-24” wzięło udział ponad 400 okrętów wojennych oraz 120 samolotów i helikopterów. Prezydent Władimir Putin nazwał te manewry największymi od 30 lat, a współpraca z Chinami dodatkowo podkreślała ich znaczenie.
Norweskie Siły Obronne przyznają, że norweskie statki nie mają obowiązku opuszczania strefy ekonomicznej podczas ćwiczeń wojskowych. Z drugiej strony, jak tłumaczy rzecznik prasowy norweskiej obrony, Vegard Finberg, Rosjanie mają prawo do przeprowadzania ćwiczeń na wodach międzynarodowych. Wcześniej powinni odpowiednio ogłosić strefę zagrożenia. Jednak zdaniem wielu ekspertów, liczba takich incydentów rośnie, a Rosja coraz częściej pokazuje siłę w rejonie Morza Barentsa.
Thomas Nilsen, redaktor The Barents Observer, wraz z Kristianem Åtlandem z Norweskiego Instytutu Badań nad Obronnością i Torbjørnem Pedersenem, profesorem Uniwersytetu Nord, opublikowali opracowanie dotyczące rosyjskich ćwiczeń.
– Widzimy nowy trend, szczególnie po 2022 roku. Z naszych badań wynika, że obecnie Rosjanie prowadzą bardzo wiele ćwiczeń, które przekroczyły rosyjską i norweską strefę ekonomiczną na Morzu Barentsa. Wcześniej często prowadzili ćwiczenia dalej na wschód – mówi w rozmowie Frifagbevegelse.no.
Zgadza się z opinią kapitana małej jednostki rybackiej, że takie działania to sabotaż norweskiego rybołówstwa.
– Awanturnicze zachowanie, które nie sprzyja tworzeniu dobrego sąsiedztwa – kwituje Nilsen.
Øystein Orten i jego załoga wrócili na ląd bezpiecznie, jednak incydent ten pozostanie w ich pamięci na długo.
– To była groźna sytuacja, choć jednocześnie wiedzieliśmy, że norweska łódź rybacka nie wywoła trzeciej wojny światowej – żartuje kapitan.
Ambasada Rosji w Oslo oświadczyła, że nie ma wiedzy o zdarzeniu.