Norweski rynek pracy od lat uchodzi za jeden z najbardziej stabilnych i przejrzystych w Europie. Dla imigrantów, a zwłaszcza Polaków, może jednak na początku wydawać się skomplikowany. Dlatego powstał projekt Polski Dialog realizowany przez fundację MIA – Mangfold i Arbeidslivet, organizację pracującą na rzecz równości i inkluzji w miejscu pracy.
Jak mówi kierowniczka projektu, Zoja Ghimire, jego celem jest budowanie wiedzy i bezpieczeństwa, by imigranci mieli realne narzędzia, by poruszać się tutaj pewnie.
– Od 2019 roku prowadzę projekt Polski Dialog dedykowany Polkom i Polakom. Udzielamy im informacji o prawach i przepisach w Norwegii, na temat spraw urzędowych czy usług publicznych. Współpracujemy z prawnikami i psychologami, organizujemy webinary oraz wydajemy broszury informacyjne.
To właśnie w ramach tego projektu powstaje cykl podcastów, a jednym z tematów jest rola norweskich związków zawodowych. Pierwszy odcinek podcastu znajdziesz tutaj.
W Polsce wiele osób kojarzy związki zawodowe z protestami, konfliktami i głośnymi strajkami. Tymczasem w Norwegii działają w zupełnie innej kulturze pracy – bliżej dialogu niż konfrontacji.
Żeby lepiej to zrozumieć, Gosia Dvořáková, autorka bloga Gazela w Laponii, rozmawia z Joanną Kalinowską z Fellesforbundet, związku zrzeszonego w LO. Joanna pracuje w oddziale numer 4 w Oslo, reprezentując pracowników transportu i logistyki.
Związki zawodowe – partner czy przeciwnik pracodawcy?
– Uważam, że mam najlepszą pracę na świecie – śmieje się Joanna, pytana o jej rolę. Jeździ po firmach, odwiedza pracowników, pomaga im w funkcjonowaniu klubów i utrzymywaniu porządek w miejscu pracy. Rolą związków jest wspieranie ludzi, wyjaśnianie przepisów i pomaganie.
To różnica, której wielu obcokrajowców na początku nie rozumie. Pracownicy z innych krajów czasem obawiają się, że zapisanie się do związku może im zaszkodzić albo że pracodawca ich zwolni. Wynika to z tego, że w wielu państwach związki działają zupełnie inaczej. W Norwegii to partner w rozmowie, a nie przeciwnik.
Dlaczego norweski model działa? Współpraca trójstronna
Kluczem jest tzw. trepartssamarbeid, czyli współpraca trójstronna między związkami zawodowymi, organizacjami pracodawców i państwem. To właśnie między tymi trzema partnerami negocjuje się co roku rozwiązania, które wpływają na codzienne życie pracowników: płace, urlopy, prawa socjalne, zasady zatrudnienia.
– Wszystko opiera się właściwie na dialogu, współpracy i wzajemnym szacunku – mówi Joanna. – Chodzi o to, żeby wszystkim po prostu żyło się i pracowało dobrze.
Protesty i strajki
W Norwegii strajk nie jest narzędziem na każdy problem. Jest dopuszczalny tylko w dwóch przypadkach: negocjacje umów zbiorowych i walka o wprowadzenie umowy zbiorowej w danej firmie.
– Protesty odbywają dość często, ale są pokojowe. Nie rzucamy kamieni w okna, ani nic w tym stylu – podkreśla Joanna.
Dlaczego warto być członkiem związku?
Związki negocjują tariffavtaler, czyli umowy zbiorowe. To one określają stawki minimalne, dodatki za pracę w niedziele i święta, zasady dotyczące zmian i nadgodzin, ochronę zdrowia i BHP, urlopy itd.
To bardzo ważne, bo kodeks pracy (Arbeidsmiljøloven) nie zawiera stawki minimalnej dla większości zawodów. Jednak w wyniku tej trójstronnej współpracy w dziewięciu branżach prawnie ustalono minimalne stawki (podwyższane corocznie). Stawki te obowiązują wszystkich pracujących w tych zawodach w Norwegii: budownictwo, elektryczność, przemysł rybny, transport towarowy, ogrodnictwo i rolnictwo, gastronomia i hotelarstwo, transport turystyczny, sprzątanie, przemysł stoczniowy.
– Jeśli ktoś chce pracować za pięć koron na godzinę, kodeks pracy mu tego nie zabroni – mówi Joanna. – Stawki minimalne są ustalone przez umowy zbiorowe.
Dlatego właśnie tak istotne jest, by pracownicy byli zorganizowani. W norweskiej kulturze pracy to normalne: członkostwo w związku to nie deklaracja polityczna, ale sposób na zagwarantowanie sobie bezpieczeństwa i uczciwego traktowania.
– W LO jest ponad milion członków. To jest jedna trzecia wszystkich pracujących ludzi w Norwegii. I właśnie dlatego jesteśmy w stanie wynegocjować dobre umowy. Właśnie dlatego na przykład system zwolnień lekarskich działa w taki sposób, w jaki działa – tłumaczy Joanna.
Równość i ochrona przed dyskryminacją
Norweski system wymaga, by wszyscy pracownicy, niezależnie od pochodzenia, płci czy wieku, byli traktowani równo. Reguluje to likestillingsloven, czyli ustawa o równouprawnieniu i zakazie dyskryminacji.
Rolą związków zawodowych jest też pomaganie osobom, które doświadczają mobbingu, nierównego traktowania czy dumpingu socjalnego. Jednak ważne jest, by pracownik sam podjął inicjatywę i zebrał dowody oraz zgłosił problem do odpowiednich instytucji np. do inspekcji pracy (Arbeidstilsynet), urzędu pracy (NAV), swojego lekarza rodzinnego (fastlege), a czasem również na policję.
Norweski rynek pracy od środka
Z perspektywy Polki mieszkającej w Norwegii od kilkunastu lat, Gosia mówi zdecydowanie, że norweski rynek pracy działa stabilnie i uczciwie właśnie poprzez współpracę trójstronną. Pracownik nie stoi naprzeciw szefa jak przeciwnik. Stoi obok niego, a nad nimi czuwa struktura, która ma ich wspierać, a nie dzielić.
I właśnie o tym jest ta rozmowa – o współpracy, o zaufaniu i o tym, jak ogromną rolę odgrywa wiedza o własnych prawach.
Artykuł powstał na podstawie podcastu realizowanego w ramach projektu Polski Dialog Fundacji MiA współfinansowanego przez IMDi i LO (norweska Konfederacja Związków Zawodowych) i w ramach współpracy stowarzyszenia Razem=Sammen z Fundacją Mangfold i Arbeidslivet.
