W Trondheim aż 78% dzieci umieszczanych poza domem ma imigranckie pochodzenie. Te liczby budzą niepokój.
Choć imigranci stanowią w mieście niespełna jedną piątą mieszkańców, są zdecydowanie nadreprezentowani w statystykach Barnevernet . Podobne tendencje odnotowują też szkolne służby zdrowia oraz inne jednostki wspierające rodziny – podaje NRK.
Pracownicy Barnevernet relacjonują, że przypadki stają się coraz bardziej złożone i trudniejsze do opanowania. Wielu imigrantów zmaga się z traumami wojennymi, brakiem znajomości języka i odmiennym podejściem do zdrowia psychicznego, co często utrudnia współpracę ze służbami. Do tego dochodzą różnice kulturowe dotyczące wychowania. Poważnym problemem jest przemoc wychowawcza i kontrola społeczna, które szczególnie częste są wśród imigrantów spoza kultury Zachodu. Konflikty nasilają się, gdy dzieci imigrantów stoją między normami norweskiego społeczeństwa a kulturą rodziców.
Norwegia obserwuje również brutalizację zachowań młodzieży oraz coraz młodszy wiek sprawców przemocy. Dzieci doświadczające przemocy częściej same reagują agresją, a presja dwóch kultur – norweskiej i rodzimej – dodatkowo pogłębia konflikty w rodzinach. Służby zwracają uwagę także na rosnący wpływ gangsterskich wzorców i pseudocelebrytów z mediów społecznościowych, które dla niektórych młodych wyglądają jak szybka droga do prestiżu i pieniędzy.
Sytuację komplikują trudności finansowe gmin oraz brak specjalistów, które ograniczają działania profilaktyczne. Wiele samorządów musi ciąć wydatki na zajęcia pozaszkolne i wsparcie dla młodzieży, choć właśnie te działania mogłyby zapobiegać problemom. Umieszczanie dzieci w instytucjach jest bardzo kosztowne, a wiele środków wymaga obecnie wsparcie seniorów.
Nadreprezentacja dzieci imigrantów w Barnevernet wynika z kombinacji niskich dochodów, doświadczeń uchodźczych oraz różnic kulturowych – ale skala zjawiska wciąż rośnie – podsumowuje NRK.
W środowiskach imigranckich Barnevernet ma złą reputację, a rosnący odsetek mieszkańców o takim pochodzeniu sprawia, że wyzwania tylko się nasilają.
Dane z Trondheim są wyraźnym sygnałem ostrzegawczym: bez wspólnego wysiłku instytucji, społeczeństwa i samych rodzin trudno będzie zatrzymać pogłębiający się kryzys.
