Katarzyna Kostecka – Letek pracuje w Norwegii jako dentystka. W rozmowie, która wykracza daleko poza ściany gabinetu stomatologicznego, opowiada o początkach w nowym kraju, o pracy, stresach i odwadze. A przede wszystkim – o swoim przepisie na szczęście.
Razem Norge: Cieszysz się z miejsca, w którym dziś jesteś? Co daje Ci największą satysfakcję na obecnym etapie życia?
Katarzyna Kostecka-Letek: Tak, zdecydowanie. Czasem mam wrażenie, że wszystkie wcześniejsze doświadczenia – i te dobre, i te trudne – prowadziły mnie właśnie tutaj. Największą satysfakcję daje mi dziś poczucie równowagi. Mogę wykonywać zawód, który wciąż daje mi poczucie sensu, a jednocześnie mieć czas dla rodziny, dla siebie i dla pasji. To ogromny luksus – nie musieć wybierać pomiędzy jednym a drugim, tylko budować życie na własnych zasadach.
Dlaczego wyjechałaś z Polski? Dlaczego do Norwegii?
Decyzja o wyjeździe była w pełni świadoma. Zanim się przeprowadziliśmy, byliśmy w Norwegii dwa razy – te podróże wiele zmieniły. Od pierwszego pobytu wiedzieliśmy, że to miejsce zostanie w naszych głowach na długo. Wracaliśmy do Polski z przekonaniem, że tu, w Norwegii, moglibyśmy żyć spokojniej i bliżej natury. W Polsce brakowało nam równowagi – tutaj od razu poczuliśmy, że ten kraj daje przestrzeń i spokój, których szukaliśmy.
Jaki był dla Ciebie największy stres związany ze zmianą kraju zamieszkania?
Największa obawa wiązała się z dziećmi. Martwiłam się, czy odnajdą się w nowym środowisku, czy poradzą sobie w szkole i przedszkolu, czy szybko nauczą się języka i znajdą przyjaciół. To była odpowiedzialność, która przytłaczała mnie bardziej niż jakiekolwiek zawodowe wyzwanie. Dopiero na drugim miejscu była bariera językowa – wiedziałam, że w końcu nauczę się norweskiego, ale początkowo każda rozmowa czy wizyta w urzędzie wiązała się z niepewnością.
Jaki było najmilsze zaskoczenie, które spotkało Cię w Norwegii?
Największym i najpiękniejszym zaskoczeniem była łatwość, z jaką dzieci odnalazły się w nowym świecie. Po kilku miesiącach mówiły po norwesku, miały przyjaciół i czuły się tu jak u siebie. Drugim zaskoczeniem było tempo życia – spokojniejsze, mniej nerwowe, z większym szacunkiem do równowagi. Tutaj po pracy można po prostu… żyć. Usiąść do wspólnego obiadu, pójść na spacer, zatrzymać się na chwilę. To zupełnie inna jakość codzienności.
Dyskryminacja – pierwsze skojarzenie?
Nie doświadczyłam jej wprost. Bardziej towarzyszy mi czasem delikatne poczucie bycia „nie stąd” – świadomość, że zawsze będę miała inny akcent, inne doświadczenia. Ale nigdy nie spotkałam się z brakiem szacunku. Wręcz przeciwnie – czuję, że jeśli ktoś widzi w Tobie zaangażowanie i pasję, to akceptuje Cię taką, jaka jesteś.
Jak wyglądają Twoje doświadczenia z nawiązywaniem przyjaźni w Norwegii? Znajdujesz na to przestrzeń?
To wymaga czasu i cierpliwości. Norwegowie nie otwierają się od razu, ale kiedy już się to stanie, przyjaźń jest głęboka i autentyczna. Na początku to Polacy byli moim naturalnym wsparciem – łączyło nas wspólne doświadczenie emigracji. Z czasem, dzięki pracy i dzieciom, zaczęłam budować relacje z Norwegami. Dziś mam wokół siebie ludzi, z którymi mogę dzielić codzienność, śmiać się, pomagamy sobie nawzajem. To piękne uczucie.
Jesteś stomatolożką. Jak rozwijała się Twoja kariera zawodowa po przyjeździe? Ile czasu minęło zanim podjęłaś pracę w zawodzie?
Już po roku od przeprowadzki zaczęłam pracować jako dentystka. To był ogromny krok naprzód i moment ulgi – dowód, że wyjazd miał sens. Początki nie były łatwe: nowy język, nowe standardy pracy, inna organizacja systemu zdrowia. Ale z perspektywy czasu widzę, że właśnie te trudności nauczyły mnie elastyczności i dały ogromną siłę.
Jakie różnice widzisz w pracy dentysty w Polsce i tutaj?
Różnice są ogromne. W Polsce praca toczy się w szybkim tempie, często pod dużą presją. W Norwegii jest inaczej – mam więcej czasu dla pacjenta, mniej stresu i większe poczucie bezpieczeństwa. Tutaj ceni się dokładność, spokój, rozmowę. Czuję, że mogę być nie tylko lekarzem, ale też człowiekiem dla drugiego człowieka.
Mimo generalnie mniejszego natężenia stresu w Norwegii, Twoje zdrowie zaczęło szwankować.
Tak, przyszedł moment kryzysu. Depresja zaskoczyła mnie, bo pojawiła się wtedy, gdy teoretycznie wszystko było dobrze – spokój, stabilność, praca. To doświadczenie nauczyło mnie, że zdrowie psychiczne nie zależy wyłącznie od zewnętrznych warunków. Czasem trzeba po prostu zatrzymać się i posłuchać siebie. To wtedy zaczęłam szukać nowych sposobów na odnalezienie radości życia – tworzenia, dzielenia się, budowania czegoś z ludźmi i dla ludzi. Tak narodziła się idea Polka Night Fever.
Czy pojawił się u Ciebie moment zwątpienia w zawód albo poczucie wypalenia?
Tak, wielokrotnie. Były momenty, w których czułam, że stomatologia mnie przerasta, że odbiera mi radość zamiast ją dawać. Ale dziś wiem, że problemem nie była sama praca, tylko brak równowagi. Kiedy znalazłam przestrzeń na inne rzeczy – rodzinę, pasje, tworzenie – wróciła też satysfakcja z zawodu.
Jest ktoś, kto Cię wspiera, ktoś na kogo zawsze możesz liczyć?
Tak. Moja rodzina to mój największy fundament – mąż i dzieci. To oni dają mi siłę, inspirują, przypominają, po co i dla kogo to wszystko robię. Wiem, że nawet gdy świat się wali, mam do kogo wrócić.
Co jeszcze pomaga Ci w odzyskaniu radości życia? Masz swoje sprawdzone sposoby na powrót do równowagi?
Zdecydowanie natura. Cisza, las, morze, przestrzeń – to działa na mnie jak lekarstwo. Ale też tworzenie. Kiedy mogę coś zbudować od podstaw, wymyślić, połączyć ludzi – czuję, że żyję pełniej. Praca w Letek&Co, gdzie odnawiamy z Kubą (mężem – przyp. red.) industrialne meble, czy organizacja Polka Night Fever to nie tylko projekty – to mój sposób na odnajdywanie sensu.
Życie pasją to marzenie każdego, kto pasje posiada. Tobie się to udaje.
Uczę się tego każdego dnia. Dawniej praca była całym moim światem. Teraz wiem, że pasje są równie ważne jak obowiązki – może nawet ważniejsze. Dzięki nim odzyskuję energię, radość, poczucie sprawczości. Dziś coraz częściej mogę powiedzieć, że naprawdę żyję w zgodzie ze sobą.
Opowiedz skąd pomysł na Polka Night Fever, która odniosła ogromny sukces w Kristiansand – sprzedaliście wszystkie bilety!
Z tęsknoty – za polską kulturą, muzyką, smakami, za tym, co łączy ludzi. Chciałam stworzyć wydarzenie, które będzie miejscem spotkań, przestrzenią, gdzie Polacy w Norwegii poczują się jak w domu, a Norwegowie będą mogli poznać naszą kulturę w prawdziwy, ciepły sposób. Polka Night Fever to nie tylko impreza – to emocje, wspomnienia, wspólnota.
Czy to co robisz zawodowo czy hobbystycznie, definiuje Cię jako człowieka?
W pewnym sensie tak, ale nie w pełni. Zawód dentystki to tylko część mnie. Jestem też mamą, żoną, przyjaciółką, kobietą, która kocha ludzi i lubi tworzyć. To właśnie połączenie tych wszystkich ról mnie definiuje.
Jak dokończysz zdanie: Ja jestem…

…szczęśliwą kobietą, we właściwym miejscu w swoim życiu.
