Koniec norweskich skoków narciarskich? Dalsze kroki po ujawnieniu oszustwa
Norweska kadra w skokach narciarskich dopuściła się celowej manipulacji w sprzęcie na MŚ w Trondheim. Trenerzy zostali zawieszeni, skoczkowie zdyskwalifikowani, sponsorzy odeszli, a na jaw wychodzą kolejne oszustwa. Czy norweskie skoki narciarskie poradzą sobie z tym kryzysem?
Oszustwo Norwegów wywołało ogromny skandal w środowisku sportowym. Marius Lindvik i Johann André Forfang zostali zdyskwalifikowani z zawodów na dużej skoczni podczas Mistrzostw Świata. W ich kombinezonach znaleziono doszyte wzmocnione nici nadające właściwości lotne.
O tym, jak doszło do ujawnienia oszustwa Norwegów oraz na czym ono polegało, przeczytasz w tym artykule:
Skandal w skokach narciarskich: Polak ujawnił oszustwo Norwegów

Zawieszenie trenerów
W poniedziałek 10 marca Norweski Związek Narciarski poinformował o zawieszeniu głównego trenera – Magnusa Breviga oraz specjalisty ds. sprzętu – Adriana Liveltena. Dzień później zawieszono także asystenta głównego szkoleniowca – Thomasa Lobbena, który miał sam przyznać, że brał udział w tym oszustwie.
Breviga początkowo miał zastępować Bine Norčič, który dotychczas zajmował się trenowaniem norweskiej kadry B. Sam jednak poinformował w rozmowie z siol.net, że nie zamierza pełnić tej funkcji, a cała sytuacja jest dla niego wstrząsająca. Podkreślił, że jego zawodnicy – Johansson i Pedersen – nie mieli nic wspólnego z oszustwem. Dlatego funkcję głównego szkoleniowca przejął były skoczek Anders Fannemel.
Lindvik i Forfang bez kary?
Tuż po MŚ odbył się norweski turniej RawAir. Najlepsi skoczkowie świata rywalizowali na skoczniach w Oslo i Vikersund. Początkowo w składzie Norwegów znaleźli się między innymi Lindvik i Forfang, co spotkało się z oburzeniem w środowisku.
– Nie mam ochoty spotykać żadnego Norwega na skoczni. Manipulacja od A do Z zaszła za daleko – powiedział niemiecki skoczek narciarski, Andreas Wellinger, dla ServusTV.
– Nie zgadzamy się na taką sytuację. Zarówno my, PZN, jak i inne związki wysłaliśmy listy do FIS i osobiście do Sandro Pertile (dyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich – przyp. red.). Chcemy pociągnięcia Lindvika i Forfanga do odpowiedzialności. Bo zdyskwalifikowanie za jeden konkurs to w przypadku tak poważnych nadużyć żadna odpowiedzialność – podkreślił Adam Małysz dla portalu skijumping.pl.
Kolejni skoczkowie zamieszani w manipulacje
Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS) w środę 12 marca wydała komunikat prasowy, w którym poinformowała o zawieszeniu Mariusa Lindvika i Johanna André Forfanga na czas trwającego śledztwa ws. manipulacji sprzętowych na mistrzostwach świata w Trondheim. FIS zawiesiła także trzech szkoleniowców, którzy już wcześniej zostali czasowo zwolnieni z obowiązków przez Norweski Związek Narciarski.
Dzień później kolejni norwescy skoczkowie zostali zawieszeni przez FIS. Mowa o Robercie Johanssonie, Robinie Pedersenie i Kristofferze Eriksenie Sundalu. Federacja po ujawnieniu oszustwa zajęła się dokładnym zbadaniem kombinezonów wszystkich norweskich skoczków biorących udział w MŚ w Trondheim. W strojach tej trójki zawodników znaleziono inny rodzaj manipulacji niż w przypadku Lindvika i Forfanga.
Legendy dyscypliny nie wierzą norweskim sportowcom
Norwegowie jako kadra przyznali się do celowego oszustwa, jednak Lindvik i Forfang utrzymują, że nie mieli pojęcia o manipulacjach, a jednocześnie są przekonani, iż skakali w nielegalnych kombinezonach tylko w jednym konkursie. Najwybitniejsze postacie świata skoków narciarskich nie wierzą w te zapewnienia, o czym informował polski portal skijumping.pl.
– Gdybym był na miejscu Sandro Pertile, wyrzuciłbym ich wszystkich – mówi były niemiecki skoczek Sven Hannawald. – Po prostu nie mogę zrozumieć, jak można być tak bezczelnym, żeby nas wszystkich okłamywać. To absolutne oszustwo, farsa do potęgi ósmej. Nigdy w całym moim życiu związanym ze skokami czegoś takiego nie doświadczyłem.
– To, że nie wiedzieli, że skaczą w niestandardowych kombinezonach, to kompletny nonsens – wypowiada się fińska legenda skoków, Janne Ahonen. – Żaden sportowiec w tak ważnych zawodach nie skakałby w sprzęcie, którego nie zna. W końcu skakanie w niesprawdzonym kombinezonie również stanowiłoby pewne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Nawet gdybym naprawdę nie wiedział, co robią z moim kombinezonem, poczułbym tę zmianę najpóźniej po jego założeniu.
– Jako światowej klasy skoczek zauważasz, kiedy skaczesz w kombinezonie, który został znacznie zmieniony – potwierdza Austriak Andreas Goldberger. – FIS powinna była skonfiskować wszystkie kombinezony Norwegów z tego sezonu. Z pewnością muszą zostać wyciągnięte dalsze konsekwencje, po takim oszustwie nie można i nie wolno po prostu przejść do porządku dziennego.
Na jaw wychodzą dawne oszustwa
Słoweński producent wiązań Peter Slatnar zauważył pewne nieprawidłowości w sprzęcie norweskiej kadry na podstawie zdjęć uzyskanych przez norweską telewizję TV2. Według niego reprezentanci Norwegii używali niezgodnych z przepisami wiązań w zmodyfikowanych bez jego wiedzy wersjach.
– Na zdjęciach, które otrzymałem, są wiązania, których my nie wyprodukowaliśmy. I nie są zgodne z przepisami – informuje Słoweniec w rozmowie ze sport.pl. – Partie z włókna węglowego są nasze, ale reszta wiązania już nie. Są wykonane przez kogoś innego.
Wychodzą na jaw także dawne oszustwa Skandynawów. Fredrik Bjerkeengen, były skoczek i specjalista od szycia kombinezonów norweskiej kadry, twierdzi, iż Norwegowie wielokrotnie świadomie manipulowali sprzętem w celu uzyskania przewagi. Między innymi na zawodach Pucharu Świata w Zakopanem w 2021 roku mieli usztywnić stroje klejem do drewna, by poprawić ich właściwości aerodynamiczne. Lindvik zajął wówczas pierwsze miejsce, a Johansson był trzeci.
– Robiłem to kilkakrotnie – oświadcza były norweski skoczek, Daniel-André Tande, w rozmowie z NRK. Mężczyzna przyznaje, że celowo oszukiwał w trakcie swojej kariery. Utrzymuje jednak, iż problem leży w skomplikowanym i niekonsekwentnym systemie kontroli, a FIS świadomie manipuluje wynikami. Do nielegalnych praktyk przyznali się także inni byli norwescy skoczkowie – Johan Remen Evensen i Anders Jacobsen.
Czy to wina FIS?
– Najważniejszym tematem jest to, że Sandro Pertile nie ma jak udowodnić, że jest dyrektorem Pucharu Świata, który to wszystko teraz udźwignie – mówi dla TVP Sport Jakub Balcerski, który opublikował nagrania przedstawiające norweskie oszustwo. – Christian Kathol (kontroler sprzętu) nie ma jak udowodnić, że wiarygodnie potrafi sprawdzać sprzęt i kontrolować zawodników. W tym momencie powinien wkroczyć ktoś z góry i powinny polecieć głowy. Nie powinno być w tym sporcie dalej Pertile i Kathola oraz osób, które są przy nich.
Od dłuższego czasu pojawiają się w środowisku oraz wśród dziennikarzy i kibiców głosy krytykujące działania FIS, jednak po skandalu dyskusja nabrała na sile. Wygląda na to, że kontroler sprzętu nie jest w stanie lub nie chce zauważać manipulacji podczas sprawdzania kombinezonów zawodników. Pojawiają się także zarzuty, jakoby na losową kontrolę po skoku byli zapraszani głównie słabiej skaczący sportowcy, a liderzy, zwłaszcza z Norwegii, Niemiec i Austrii, byli w pewnym sensie chronieni od dyskwalifikacji.
Co dalej z norweskimi skokami?
FIS szybko podjęła pewne kroki w celu zminimalizowania ryzyka manipulacji przy sprzęcie. Od marcowych zawodów RawAir do końca sezonu każdy zawodnik może korzystać tylko z jednego kombinezonu, który pomiędzy konkursami jest przechowywany przez FIS.
Wciąż trwa jednak dochodzenie w sprawie oszustwa norweskiej kadry, które może potrwać nawet kilka miesięcy i jest prowadzone przez niezależnego urzędnika ds. etyki i zgodności z procedurami. Aktualne zawieszenie członków sztabu i skoczków stanowią jedynie środek zapobiegawczy na czas śledztwa. Po zakończeniu dochodzenia FIS może wydać trzy rodzaje kary – reprymenda, wykluczenie minimum na trzy miesiące, a maksymalnie dożywotnio albo kara finansowa.
Norweski Związek Narciarski już teraz zmaga się jednak z konsekwencjami ujawnionego oszustwa. Sponsorzy po kolei odchodzą od norweskich skoków – mowa między innymi o firmach Nammo, Help oraz Toyota. Ponadto w konkursach mogą brać udział jedynie sportowcy z kadry B, co sprawia, że kraj fiordów powoli znika ze skoków narciarskich.
Do tego Stine Korsen, szefowa komisji skoków narciarskich w Norweskim Związku Narciarskim, ze smutkiem zrezygnowała ze swojego stanowiska, mówiąc w rozmowie z VG, że ten sport znalazł się w bardzo trudnej sytuacji.