W niedzielę irański parlament przyjął uchwałę wzywającą do zamknięcia Cieśniny Ormuz. Nastąpiło to po ataku USA na Iran. Nie oznacza to jeszcze faktycznego zamknięcia cieśniny – ostateczne rozstrzygnięcie należy do Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Iranu.
Jeśli jednak tak się stanie, decyzja wpłynie drastycznie na ceny ropy i światowy handel. Ludzie odczują to niezależnie od miejsca zamieszkania.

Norweska żegluga na Bliskim Wschodzie
Wobec pogarszającej się sytuacji na Bliskim Wschodzie norweskie firmy żeglugowe i władze państwowe monitorują rozwój wydarzeń z dużą uwagą. Choć ruch morski nie został dotąd wstrzymany, jednak wdrażane są dodatkowe środki bezpieczeństwa.
Norweska firma żeglugowa Odfjell, posiadająca flotę statków działających globalnie, poinformowała, że dokładnie śledzi sytuację w regionie.
– Podjęliśmy działania w celu zmniejszenia narażenia i skutków ewentualnej eskalacji konfliktu – powiedział w rozmowie z TV 2 dyrektor Harald Fotland.
Jak zapewnia Fotland, firma nie wstrzymała operacji, ale pozostaje w ścisłym kontakcie z krajowymi i międzynarodowymi doradcami, nieustannie oceniając poziom ryzyka.
– Bezpieczeństwo naszych kolegów na pokładzie zawsze jest dla nas najwyższym priorytetem, dlatego prowadzimy ciągłe oceny ryzyka i środków bezpieczeństwa – dodał.
Podkreślił również, że firma dysponuje wysokimi kompetencjami zarówno na morzu, jak i na lądzie.
Działania norweskich władz
Dyrektor Norweskiej Administracji Morskiej, Knut Arild Hareide, przyznaje, że sytuacja się zaostrza.
– Już wcześniej sytuacja związana z żeglugą na Bliskim Wschodzie była napięta, a teraz znacznie się pogorszyła. Uważnie śledzimy sytuację – powiedział TV 2.
Według danych administracji, w regionie znajduje się obecnie od 35 do 40 statków powiązanych z Norwegią. Wszystkie jednostki prowadzą regularne analizy zagrożeń i dostosowują działania do poziomu ryzyka.
– Na podstawie obecnego poziomu zagrożenia, jeszcze przed ostatnimi wydarzeniami, wdrożono szereg środków bezpieczeństwa, w tym kontakt z sojuszniczymi siłami w pobliżu oraz z własnymi władzami, które nieustannie analizują sytuację – wyjaśnił Hareide.
Norwegowie pozostają również w ścisłym kontakcie z takimi instytucjami jak Norweska Wojskowa Ubezpieczalnia dla Statków, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Dyrekcja Żeglugi.
Komentarze
– Jesteśmy przyzwyczajeni do działania w strefach wojny i konfliktu, ale jasne jest, że jeśli sytuacja się zaostrzy, będą tego konsekwencje dla norweskich armatorów w regionie – mówi dla NRK Marte Ziolkowski, doradczyni ds. gotowości kryzysowej w Norweskim Związku Armatorów.
– Ryzyko jest już podwyższone, szczególnie dla statków powiązanych z Izraelem i USA. Ale ta sytuacja nie jest nowa – branża żeglugowa jest na nią przygotowana – dodaje.
Ole Hvalbye, analityk rynku ropy i gazu z SEB przypomina, że Iran grozi zamknięciem cieśniny od początku lat 80. Rzadko jednak prowadzi to do konkretnych działań.
– Gdyby Iran faktycznie zamknął cieśninę, byłoby to katastrofalne, ponieważ 20% dziennego światowego zużycia ropy przepływa właśnie tędy. Możemy zobaczyć pewną eskalację i ataki na pojedyncze jednostki, ale pełna blokada jest raczej fizycznie niemożliwa. To dość szeroka przestrzeń morska. Nie jest tak wąska, jak się wydaje, więc militarne zamknięcie całej cieśniny byłoby bardzo skomplikowane – Hvalbye komentował na łamach NRK.