Emigracja nie dla wszystkich bywa łaskawa, szczególnie na początku. Kryzys tożsamości, rozdarcie między dwoma krajami, poczucie wyobcowania powodują, że odnalezienie balansu pomiędzy adaptacją w nowej rzeczywistości, a zachowaniem pamięci o ojczyźnie i przynależności bywa trudne. Wspólnoty polonijne, szkoły, polskie parafie, organizacje pozarządowe, festiwale czy stowarzyszenia są silnym elementem podtrzymywania więzi z ojczyzną i tradycją.
Wojciech Persiński to jedna z barwnych postaci Polonii mieszkającej w Oslo. Były prezes Polskiego Klubu, nauczyciel historii w Polskiej Sobotniej Szkole w Moss. Człowiek, który nie jednego zagnie historycznymi ciekawostkami i faktami. Skarbnica wiedzy i krzewiciel polskiej kultury. To człowiek, dla którego historia tworzy podwaliny dla stabilnego, silnego poczucia przynależności. Nauczanie historii to fascynująca dziedzina, która pozwala uczniom odkrywać przeszłość, zrozumieć jej wpływ na teraźniejszość i kształtować ich świadomość społeczną. To nie tylko przekazywanie faktów, ale także rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia, analizy źródeł i rozumienia kontekstów historycznych. Historia to baza dla identyfikacji i świadomości narodowej.
Razem Norge: Od kiedy interesujesz się historią i kto lub co wpłynęło na rozwój Twojej pasji?
Wojciech Persiński: Historią interesuję się chyba od zawsze. Urodziłem się w 1973 roku w miejscowości malowniczo położonej nad rzeką Bug. Sama miejscowość naszpikowana jest od wieków historią naszych przygranicznych dziejów Podlasia i Mazowsza. Moja wieś Prostyń zwana od wieków „Częstochową Podlasia” karmiła mnie od dziecka opowieściami o objawieniach św. Anny, o pielgrzymach, rycerzach przybywających do naszej miejscowości, o królowej Bonie, która nawiedziła naszą miejscowość, o najeździe tatarskim i jasyrze naszego dziedzica, który w cudowny sposób przed oblicze św. Trójcy w kajdanach powrócił, o napaści Szwedów. Myślę, że najbardziej wpłynęły na moją ciekawość historyczną opowieści dziadków. Pamiętam jedno biurko, które należało do mojej babci. Jego szuflady były po brzegi wypełnione zdjęciami. Czasami dziadek pokazywał mi te zdjęcia i opisywał wszystkich, którzy na nich byli.
Mam w swoim sercu i umyśle tych swoich przodków, którzy oddali życie ojczyźnie. Choć historia zawsze była ze mną, to dosłownie jakieś kilka lat temu nabrała nowej jakości, a to dzięki digitalizacji archiwów państwowych w Polsce. W bazach informacji zostały zebrane publikacje i opracowania historyczne, relacje uczestników zdarzeń, wspomnienia, dokumenty czy zdjęcia. Dziś dostęp do źródeł historycznych jest. Obecnie skupiam się na badaniach historii rodu oraz etymologii mojego nazwiska.

Co widzisz patrząc na stare fotografie i dokumenty?
Na zdjęciach zatrzymana jest historia miejsc, budowli i ludzi. To niesamowite, ile możemy się dowiedzieć patrząc na fotografie i analizując stare dokumenty. Każdy z takich zbiorów ma w sobie magię czasów i wydarzeń, które przeminęły. Coś się skończyło, a mimo to wciąż w jakiś sposób jest obecne.
Jesteś nauczycielem w Polskiej Sobotniej Szkole w Moss. Od jak dawna przekazujesz wiedzę najmłodszym?
Jestem znany z tego, że wystarczy dać mi słuchacza, a ja opowiem mu piękną historię Polski. Z tą szkołą w Moss to nie tak miało być. Otóż, gdy działałem jako prezes Klubu Polskiego w Norwegii i miałem na koncie zrealizowany projekt „Polonijny Dzień Dziecka” oraz „100-lecie Niepodległości” skontaktowała się ze mną prezes organizacji „Rodzice Dzieciom” Angelika Krzywda. Zarząd „Rodzice Dzieciom” otwierał Polską Sobotnią Szkołę w Moss i potrzebował maszyny do waty cukrowej, którą miał nasz klub, zaproponowałem pomoc. Zanim doszło do otwarcia to razem zrealizowaliśmy projekt „Polonijny Dzień Dziecka” w 2019 roku z zaproszonymi gośćmi z Konsulatu RP i z udziałem pani Ambasador. Szkoła wystartowała, a my często się spotykaliśmy snując plany na nasz wspólny duży projekt pt. „Festiwal Kultury Polskiej”. Wraz z żoną zrealizowaliśmy nasz projekt „Oslo śpiewa (Nie)zakazane piosenki” w 75 rocznicę wybuchu „Powstania Warszawskiego”, w którego realizację włożyliśmy mnóstwo pracy i zaangażowania. Udało się go zrealizować przy poświęceniu i pomocy dobrych ludzi. Koncert „Oslo śpiewa (Nie) zakazane piosenki” odniósł sukces, a my niesieni falą sukcesu zrealizowaliśmy następny projekt pt. „Kolędy i Pastorałki Polskie”. Pod koniec roku szkolnego 2019-2020 w PSS zabrakło nauczyciela do historii i dostałem propozycję objęcia tego stanowiska. Miałem wątpliwości czy się zgodzić, ponieważ nie jestem nauczycielem z wykształcenia. Historia nie jest łatwą dziedziną nauki, łatwo można się do niej zrazić i zanudzić, jeśli jest źle opowiedziana. Powtarzano mi, że prawdziwy pasjonat potrafi zasiać ziarno ciekawości, a ja podobno jestem dobrym siewcą i gawędziarzem. Zgodziłem się na próbę i tak oto opowiadam młodym ludziom o starych dziejach, o kulturze, o polskości – już ponad pięć lat.
Dzięki takim ludziom jak Wojtek Persiński pamięć o Polsce trwa i pozostaje dynamiczna.
Ważne jest, aby nauczanie historii było interesujące i angażujące, dlatego nauczyciele często korzystają z różnych metod, takich jak dyskusje, projekty, wizyty w muzeach czy odgrywanie ról. Uczniowie mogą w ten sposób lepiej zrozumieć wydarzenia i ich znaczenie. Wojtek Persiński nie próżnuje. Na swoje lekcje przynosi mundury, odznaczenia, rekwizyty wojskowe, hełmy i wiele innych skarbów przeszłości. Nauczanie historii to kluczowy element edukacji, który pomaga młodym ludziom zyskać szerszą perspektywę i docenić wartość dziedzictwa kulturowego, a także odkryć swoją tożsamość.
Między „tu” a „tam”
Wielu z nas w pewnym momencie życia na emigracji znajduje się na rozdrożu. Kryzys tożsamości i wrażenie bezdomności spowodowane są poczuciem wyobcowania, trudnościami asymilacyjnymi lub tęsknotą. Tożsamość hybrydowa pozwala na propagowanie narodowego dziedzictwa kulturowego, nie wykluczając przy tym adaptacji i integracji z kulturą oraz obyczajami w kraju emigracji. W czasach kosmopolityzmu, kiedy autonomia i globalizacja biorą górę, a przynależność i tradycja coraz częściej zostają postrzegane jako przestarzałe wartości, niezwykle ważne jest propagowanie polskości, podtrzymywanie polskiej mowy, a także kultywowanie tradycji. Prawdziwą sztuką oraz wyzwaniem jest znalezienie pomostu między integracją a pamięcią.
Jeden komentarz
Ta historia toczy się dalej. Mam głowę pełno pomysłów, jak zainteresować ludzi na emigracji polską historią.
Za projekt „Oslo Śpiewa Nie 'zakazane’ Piosenki” wyzwali mnie nawet od faszystów ale co ja poradzę na ludzką głupotę. Choćby swoim działaniem zainteresuję kilka osób a w tym młodzież historią Polski to już jest sukces niesamowity. Robię swoje, bo takie czuję powołanie, taką mam swoją misję.