Nie trzeba śledzić rankingów giełdowych ani debat technologicznych, by zorientować się, co naprawdę elektryzuje społeczeństwo. Czasem wystarczy spojrzeć na jedno słowo. W Norwegii od osiemnastu lat robi to Språkrådet – Rada Języka Norweskiego – wybierając Słowo Roku. To nie plebiscyt na językowe nowinki ani konkurs popularności, lecz barometr nastrojów społecznych. Wybrane hasła nie muszą dominować w codziennej mowie; muszą za to mówić coś istotnego o świecie, w którym żyjemy.
Tekoligark – kwestie globalne
W 2025 roku norweskim Słowem roku został „tekoligark” – „oligarcha technologiczny”. Termin odsłania globalne lęki, napięcia i pytaniach o władzę. Obok niego wyróżniono także takie wyrażenia jak „norgespris” czy ironicznie brzmiącą „koalicję tutti frutti”, pokazując, że język wciąż pozostaje wiernym kronikarzem polityki, gospodarki i codziennych rozmów.
Historia plebiscytu potwierdza tę tendencję. W poprzednich latach norweskim „Słowem Roku” zostawały m.in. „koronaen” w czasie pandemii, „falske nyheter” w epoce dezinformacji czy „KI-generert” – znak czasów gwałtownego rozwoju sztucznej inteligencji. Norweskie wybory językowe od dawna wykraczają poza granice kraju. I tym razem nie jest inaczej.
Jak widać, plebiscyt na norweskie Słowo Roku często odzwierciedla kwestie globalne, a nie specyficznie norweskie. Tak jest i tym razem.
Oligarchowie u władzy nie tylko nad internetem
Eksperci stojący za wyborem „tekoligark” chcieli zwrócić uwagę na zagrożenie dla demokracji, z którym ich zdaniem wiążą się bogactwo, wysoka pozycja społeczna i polityczne wpływy takich postaci jak Elon Musk czy Mark Zuckerberg.
Media społecznościowe okazały się zdaniem jury istotnym narzędziem sprawowania kontroli nad światem.
– W 2025 roku naprawdę zrozumieliśmy, że społeczeństwo uzależnione od rozwiązań dużych firm technologicznych jest społeczeństwem podatnym na zagrożenia. Słowo roku może przyczynić się do ożywienia debaty na temat cyfrowego samostanowienia Norwegii – napisano w uzasadnieniu wyboru.
W finałowej trzynastce na norweskie Słowo Roku znalazły się również między innymi odnoszące się do cen prądu określenie „norgespris”, „dronemur” (metafora opisująca środki skutecznej obrony przeciwko dronom) czy „tuttifruttisamarbeidet” („współpraca tutti frutti” – ironiczne określenie podkreślające rozbieżność priorytetów partii koalicji rządzącej współpracujących w parlamencie).
Norwegowie znajdowali też jednak w mijającym roku czas na wytchnienie, zdaje się sugerować lista wyróżnionych wyrazów. Znalazły się tam też bowiem „å båle”, czasownik opisujący rozpalanie ogniska czy „ødested”, czyli miejsce na mapie każdej z gmin najbardziej oddalone od jakiejkolwiek infrastruktury. Czy to tam można uciec od problemów z oligarchią technologiczną, dronami i skłóconym rządem?
